środa, 19 listopada 2014

40. OSTATNI


(...) - Zatrzymam go..- powiedziała i jak najszybciej się rozłączyła. Pełna obaw ruszyła w stronę człowieka, którego bała się najbardziej na świecie. Po kilku westchnięciach nabrała pewności siebie. Była coraz bliżej i bliżej, aż w końcu go ominęła. Miała nadzieje, że on sam zaczepi ją i nie myliła się.
- Hej laluniu!- powiedział wyrzucając z ręki papierosa. Laura odwróciła się i spojrzała na jego twarz ze strachem w oczach. Nic się nie zmienił. Nadal uśmiechał się tak bardzo chamsko. - Oooo, a my się chyba znamy?- powiedział. Laura ruszyła do przodu, ale zatrzymał ją Psikus, przyciągając do siebie. Tak jak chciała brunetka. Jednak pomimo odwagi jaką sobie samej obiecała, jej ciało zaczęło drżeć. Jej klatka piersiowa unosiła się coraz bardziej, co zauważył Psikus.
- Ciiii, nie denerwuj się, a nikomu nie stanie się krzywda.- wyszeptał wprost do jej ucha. Połknęła głośno ślinę i grzecznie przytaknęła głową. Po czym poczuła na swoim brzuchu dłoń chłopaka, a następnie na karku jego zimne usta. Szybkim ruchem obrócił brunetkę i oparł ją o ścianę. Staną do niej przodem i zdjął z niej szalik. Widocznie zadowolony brakiem sprzeciwu ze strony Laury, zaczął całować jej piersi. Brunetka poczuła wibracje w  kieszeni spódnicy i poczuła jak ręka Psikusa właśnie tam wędruje. Oderwał się na chwile od ciała dziewczyny i spojrzał na ekran telefonu.
- Ross?- popatrzył z chytrym uśmieszkiem na Lau.- Jak kocha to poczeka.- rzucił telefonem o ziemie. Chłopak wpił się w czerwone usta Laury. Brunetka poczuła jego oddech przesiąknięty dymem papierosa. Laura nie oddawała pocałunków, ale też nie opierała się im. Czuła obrzydzenie do siebie samej, ale myślała o tych wszystkich dziewczynach, które ten gnojek zrani. Chcąc zachęcić  chłopaka do dalszych działań złapała go za zamek. w spodniach chcąc go rozpiąć. Ku jej zdziwieniu chłopak chwycił za jej ręce.
- Spokojnie królewno! Na wszystko przyjdzie czas!- Wtedy jeszcze mocniej przygwoździł ją do ściany, a jej nogami obją swój brzuch, po czym dalej rozkoszował się całowaniem pięknego ciała brunetki. Laura w tym czasie biła się z myślami. Szybko pozbyła się rozkoszy, którą dawały jej pieszczoty chłopa, a zastąpiło ją obrzydzenie. Myślała, że zaraz zwróci kolacje, którą zjadła z Paul'em. Obudziła się dopiero wtedy, gdy poczuła grunt pod nogami. Trochę zdziwiła się, że Psikus puścił ją, ale wiedziała, że nie wróży to nic dobrego. Wtedy poczuła jak jej spódnica ląduje na ziemi i zimny powiew na jej nagich udach. Przełknęła głośno ślinę i powtarzała sobie w myślach "wytrzymasz". Widocznie Psikus nie chciał bawić się w grzeczne rozbieranie dziewczyny, bo jednym szybkim ruchem rozdarł koszule Laury . Od pępka, aż do dekoltu, odsłaniając talie brunetki. Ponownie wyprostował się i zaczął całować jej szyję. Lau udając, że przynosi jej to przyjemność zaczęła cicho pojękiwać. W chwili fałszywego uniesienia brunetka zrzuciła kaptur i czapkę z głowy chłopaka i wplątała dłonie w jego włosy, po czym zaczęła rozpinać jego bluze. Psikus popatrzył na nią chytrze z nutką zadowolenia. Pomimo późnej pory Laura widziała w jego oczach pożądanie. Odsuną się na chwilę od brunetki i zdjął swoje spodnie.
- A zaraz czeka nas najprzyjemniejszy moment. Mam nadziej, że masz bardzo donośny głos. Lubie jak kobiety głośno krzyczą.- wyszeptał i przygryzł jej ucho. Następnie znów przytulił się do Laury, ale tym razem jego ręce powędrowały za majtki brunetki, która poczuła jego łapy na nagich pośladkach. Jednak on nie pochylił się do ponownego całowania brunetki, tylko stał z nią twarzą w twarz. Laura zrozumiał, że chce zobaczyć rozkosz jaką  "czuje". Brunetka zamknęła oczy i rozchyliła usta znów, cicho pomrukując. Widząc, że Psikus nadal nie pieścił jej skóry, zrozumiała, że pora na jej ruch. Wtedy przez jej głowę przeszła myśl, że Ross może nie zdążyć na czas, a ona sama nie ucieknie i naprawdę stanie się ofiarą gwałciciela. Włożyła ręce pod koszulkę chłopaka i jeździła chwilę po jego klacie. Widząc, że go to nie zadowalało zmusiła siebie do ściągnięcia mu bokserek. Jednak na jej szczęście, lub nieszczęście, Psikus w tym momęcie obuspdził się i zaczął całować brunetkę po szyi po czym schodził coraz niżej, aż zatrzymał się na majtkach brunetki i zaczął je ściągać. Wtedy do Laury szystko powróciło. Ból, strach, cierpienie i nienawiść. Z oczu wypłynęły łzy i poczuła, że nie ma siły walczyć. Poczuła na skórze wypuklenie u Psikusa co wskazywało na to, że chłopak jest gotowy do działania. Jednak nie potrafiła! Chwyciła za swoje ściągnięte do połowy majtki, podciągnęła je do góry i z całej siły kopnęła kolanem w twarz kucającego chłopaka, który z ból chwycił się za nos i wypuścił brunetkę z rąk. Laura chwyciła za spódnice i zaczęła uciekać. Jedak dresiarz złapał ją za buta. Dziewczyna zrzuciła z siebie koturna, który trafił w twarz Psikusa. Zaczęła uciekać gdy usłyszała dźwięk syreny i czerono-niebieskie światło. Wycięczona upadła na ziemie pięć metrów od chłopaka, który właśnie założył bokserki.
- Smaż się w piekle.- powiedziała z ulgą mrożąc go złowrogim spojrzeniem.
- Poczekam tam na ciebie.- powiedział znów uśmiechając się tak bardzo chamsko.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze, że widzę ten uśmieszek ostatni raz.- W  tym momencie policjanci dobiegli do Psikusia i zaczęli go skuwać.
- Do zobaczenia!- powiedział i zaraz został wepchnięty do radiowozu. Laura odetchnęła z ulgą i położyła się na ulicy.
- Laura!- usłyszał swoje imię i szybko wstała na równe nogi. Ross podbiegł do przyjaciółki i mocno ją przytulił. - Dzięki Bogu nic ci nie jest.- wyszeptał do jej ucha. Laura uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Chyba zaraz zwymiotuje.- powiedziała i odsunęła się od blondyna, po czym zaczęła wymiotować. Ross zrozumiał, że Psikus znów ją dotykał. Gdy Laura zaczęła normalnie oddychać podał jej wode i chusteczki. Lau wypłukała usta i wytarła je o chusteczkę. Po czym zaczęła się śmiać, co trochę zdziwiło chłopaka.
- To koniec, Ross- powiedziała przez śmiech, który był tak zaraźliwy, że blondyn dołączył się do niego, a po chwili oboje leżeli i zwijali się ze śmiechu.
- A co wam tak wesoło?- zapytał sierżant Macklas, który doskonale znał tą dwójkę, bo już od dwóch miesięcy prowadził sprawę próby gwałtu na Lau i jeszcze gdy ojciec brunetki żył to był częstym gościem w domu Marano.
- Dobry wieczór!- powiedziała Laura i wytarła łezke z policzka.
- Dobry, dobry! No Laura musisz jechać na komisariat!- rzekł.
- Proszę dać mi dzisiaj spokój! Wie pan co ja przeżyłam?- zapytała i wskazała na brak jednego buta i rozdartą bluzkę - A już nie wspominam o tym!- krzyknęła i wskazała na rozmazany makijaż.
- No dobrze, ale jutro obowiązkowo stawiasz się na komisariacie! A ty, Ross dopilnuj żeby dotarła do domu!-
- Tak jest!- Ross zasalutował i wystawił łokieć do dziewczyny, na który Lau położyła rękę.
- To do jutra!- krzyknęła roześmiana i ruszyli w stronę domu. Gdy już prawie doszli przestali się śmiać i Ross zapytał.
- Jak się czujesz?- Lau wskoczyła na krawężnik, jak małe dziecko rozłożyła ręce jak samolot i zaczęła równo iść, tak aby nie spaść.
- Wspaniale. Nawet pomiędzy myślami samobójczymi przez tego gnoja, pomyślałam o tym wszystkim. Doszłam do wniosku, że ja i Paul.....ja chce czegoś więcej niż przyjaźni.- powiedziała trochę się jąkając. Ross'a zabolało to zdanie. Lecz nie mógł tego po sobie poznać. Nadeszła chwila ciszy pod czas, której doszli do domu Marano.
- Jesteś szczęśliwa?- zapytał blondyn. Laura widocznie zadziwiona tym pytaniem spuściła wzrok i zaczęła intensywnie myśleć nad odpowiedzią. Po chwili zdjęła z siebie bluzę Ross'a, którą jej dal i podała mu ją.
- Tak, jestem szczęśliwa...-

Rydel siedziała sama w salonie. Od kilku dni prawie się z niego nie ruszał. Gdy  coś zrobić, albo w czymś pomuć słyszała "Lekarz kazał ci leżeć". Strasznie ją to nudziła, a dziś nawet nikt jej nie odwiedził. Teraz siedzi sama i czyta książkę co chwila spoglądając na zegarek, który wskazywał 22.40. Z niecierpliwością czekała, aż ktoś wejdzie do tego pustego domu i doczekała się. Od razu rzuciła się w strone drzwi, w których pojawił się Ross.
- Hej- uśmiechnęła się. Blondyn tylko mrukną coś pod nosem i poszedł do kuchni, a za nim jego siostra. - Coś się stało?- zapytała.
- Tak....znaczy nie! Policja złapała Psikusa.-
- Nareszcie! Co u Lau?-
- Wszystko dobrze, ale....-
- Ale co?- Ross zapominając o pytaniu wyją soczek z lodówki i wyszedł na taras, za nim oczywiście Rydel. Usiedli na schodach i milczeli. Delly położyła na ramieniu brata głowe i czekała aż sam powie co go gryzie. Nie chciała naciskać.
- Zrozumiał, że chce od Paul'a czegoś więcej niż tylko przyjaźni.- w końcu powiedział i upił łyk soku, po czym podał go siostrze, która zrobiła to samo.
- Walcz o nią.-
- Oh Rydel myślisz, że to takie proste?-
- A nie?-
- Ty nie rozumiesz ja...widzę jak ona się zachowuje. Ostatni raz widziałem ją tak szczęśliwą jak się poznaliśmy.- Rydel zamyśliła się na słowami brata, który wydawał się być bardzo załamany.
- A ty co na to?- zapytała.
- Pozwolę jej być szczęśliwą...-
*****************************************************************
To już jest koniec! Nie ma już nic! Tak, tak kochani to był ostatni rozdział.
Ale zaraz, zaraz! Koniec!? Tak bez Raury?! To niedopuszczalne!
Okej, a więc sprawy wyglądają  następująco:
Po pierwsze od początku bloga planowałam więcej niż jeden "sezon".
Pierwszy sezon był dla poznania bohaterów. Kolejny byłby napewno krótszy, ale moim zdaniem ciekawszy :D Oczywiście to zależy od was. Bo po co ja mam pisać, jak nikt tego nie czyta, a komów jest bardzo mało.
A więc jaka jest wasza decyzja? Chcecie kolejny sezon czy nie?
Komentujcie, a ja się do was odezwę co z tym fantem zrobie :D
Miłej nocy!





4 komentarze:

  1. Świetny i dawaj następny sezon :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Rossy
    Mam nadzieję że będzie z Laurą w następnym sezonie na który czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny sezon :D Świetny blog.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj nastepny sezon i rozdzial
    Kocham tego bloga
    Czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń