niedziela, 4 października 2015

9. "Jak człowiek ociera się o śmierć to zaczyna analizować całe swoje życie..."

Laura wybiegła za Rydel i próbowała znaleźć ją wśród ludzi. Zauważyła ze blondynka wychodzi ze szpitala i usiadła na ławce przed budynkiem. Brunetka szybko ruszyła w tamtą stronę. Rydel usiadła i przyciągnęła kolana bod brodę. Laura wolno podeszła do przyjaciółki i bez słowa usiadła obok.
- Jak się czujesz?- zapytała cicho.
- Trochę mnie poniosło...- odpowiedziała.
- Należało mu się. Zachował się strasznie w stosunku do was.- Laura odgarneła swoje włosy na plecy i zaczęła pocierać ramiona dłońmi. Drugi dzień wakacji, a zimny jak cholera.
- My to nic.- powiedziała Rydel, spuściła nogi na ziemię, usiadła Tak by dobrze widzieć brunetke i złapała ją za rękę.
- Ja jestem jego siostrą. Wybacze mu bo tak mi mówi serce, bo na tym polega bycie rodzeństwem. Nie potrafię być na niego zła. Chłopaki tak samo, Ale... Nie wyobrażam sobie co ty musisz czuć...-
- Przestań. Ja tu jestem najmniej poszkodowana...- zaprzeczala.
- Zranił Cię. Cholernie Cię zranił. A ty i tak udajesz silną. Chciałaś mu wybaczyć, pomimo tego, że  stracił twoje zaufanie. Pomimo tego że już tak naprawdę nie jesteście przyjaciółmi. Dlaczego?- zapytała Rydel. Laura mimowolnie zaczęła szlochac.
- Nie wiem! Nie wiem. Kiedyś...kiedyś bym go znienawidzila, Ale nie potrafię.-
- Dużo przeszlas. Dużo stracilas. Nie dziwię się że nie chcesz stracić też jego.- Blondynka westchnęła głośno. - Ja na twoim miejscu chyba bym nie wytrzymała. Wyjechałabym gdzieś, aby tylko stracić kontakt z rzeczywistością.- Oparła głowę o ławkę. Laura dziwnie się spieła po tym zdaniu. Bała się i nie była pewna. Poprawiła się na ławce i spojrzała w oczy Rydel.
- Muszę Ci coś powiedzieć. Może to nie jest najlepszy czas Ale chce żebyś wiedziała.- zrobiła pauze. Rydel popatrzyła na nią z zaciekawieniem.
- Jesteś dla mnie jak siostra a ja muszę się kogoś poradzić. Niestety Van W takiej sytuacji odpada.- dodała wyraźnie smutna. Delly zaczęła się martwić?
- O czym ty mówisz? W jakiej sytuacji?-
- Vanessa wygrała casting do serialu. Spełniła marzenie. Zostanie aktorką.-
- Nie wyglądasz na przeszczęśliwą.- zauważyła blondynka.
- Przeprowadza się do Los Angeles. A ja z nią.- Laura popatrzyła na przyjaciółkę z nadzieją w oczach. Rydel zaskoczyło to. Na początku była smutna, zła, zdziwiona, ale w końcu te wszystkie uczucia zastapilo zrozumienie. Laura dostała szansę żeby oderwać się od nieprzyjemnej przeszłości. Ale czy chce też odciąć się od Lynch'ów.
- Na początku chciałam zostać. W końcu mam tu was i jeszcze ten wypadek, ale zrozum. W tej sytuacji Ness to moją jedyna, najbliższa rodzina. Chcę z nią tam jechać. Chcę być tam z nią. I do tego dochodzi jeszcze...-
- Ross.- dokonczyla za nią Delly. - Rozumiem cie, ale obiecaj mi że to co zrobił ci Ross nie zmieni naszych relacji.-
- Nigdy.- Dziewczyny przytulily się. Gdy "odklejiły" się od siebie Rydel otarla pojedyncze łzy i zasmiala się. Popatrzyly się na siebie i usmiechnely się smutno. W tej sytuacji nie było ich stać na inny uśmiech.
- Zrobisz coś dla mnie?- przerwała cieszę Rydel. - Może za dużo wymagam, ale obiecaj mi że może za rok, dwa, nie ważne kiedy, Ale kiedyś spróbuj wybaczyć Ross'owi. On jest młody. Głupi. Zrobił coś głupiego, Ale mu naprawdę bardzo na tobie zależy.- Laura nic nie odpowiedziała na te słowa. Tylko uśmiechnęła się lekko...

Rocky siedział w swojej sali szpitalnej cały zdenerwowany. W głowie mu szumialo, a gdy tylko zamykał oczy widział światła auta, które w nich uderzyło. I jeszcze Ell. Nikt mu nie powiedział co z nim. Wie co z Rydel i dzieckiem ale na pytania o przyjaciela nikt mu nie odpowiada. Bał się najgorszego...
- Hej.- podniósł głowę i zobaczy Ross'a. Blondyn wszedł głębiej do sali i usiadł przy łóżku.
- Dzięki Bogu! Może chociaż ty powiesz mi co z Ell'em! Ja tu zaraz zwariuje!- Ross przeczesal włosy ręką.
- Jest w śpiączce. Stan bardzo poważny. Nikogo do niego nie wpuszczają. Oberwał najmocniej.- Rocky klnął na siebie w myślach. Mógł skręcić kierownicą w drugą stronę! Wtedy to on by mocniej dostał! Ale wtedy miał w głowie tylko Rydel i dziecko. Ich też nie zdołał uratować.
- Cholera!- wykrzyczal, bijąc rękami w łóżko. Zapadła cisza. Oboje myśleli o przyjacielu. Co byłoby gdyby teraz nagłe zniknął? - Co ty znowu nawywijałeś? Ness mi opowiadała, po Tym jak już wyplakala wszystkie łzy szczęścia z powodu mojego wybudzenia.- Rocky spojrzał na blondyna, Ale Ross nie widział w jego oczach złości.
- Jesteś na mnie zły?-
- A żałujesz?- Ross nic nie odpowiedział. - Nie jestem. Oboje dobrze wiemy że popelniales gorsze błędy. Ale ja to ja. Gadales z Rydel?-
- Rozmową bym tego nie nazwał.-
- Rozumiem. Daj jej trochę czasu ona też zrozumie.- poklepal brata po ramieniu. - I co? Czyli Maia to ta jedyna?- dodał. Ross pokrecil przeczaco głową.
- Wręcz przeciwnie. Muszę zakończyć ten związek jak najszybciej.- powiedział.
- Ehhhh życie jest cholernie trudne co?- Oboje zamyslili się na chwilę. W tym momencie do sali wpadła Olivia. Zatrzymała się i gdy tylko Rocky ja zauważył zakryla sobie usta dłonią jakby nie mogła uwierzyć że go widzi. Ross widząc jak para wpatruje się w siebie, po cichu opuścił sale.
- Bałam się ze Cię już nie zobaczę.- wyszeptala dziewczyna.
- Usiądz proszę.- Rocky wskazał na krzesło na którym przed chwilą siedział Ross.
- Marwilam się o Ciebie.-
- Wiem i dziękuję. Olivia musimy porozmawiać. To wszystko stało się tak nagle. Cały ten wypadek cala tragedia. Dziecko Rydel i Ell... Długo myślałem. Wiesz jak to jest. Jak człowiek ociera się o śmierć to zaczyna analizować całe swoje życie. Widzi wszystkie popełnione błędy. Patrzy na to co osiągną w życiu, a co stracił. Strasznie długo nad Tym myślałem. Olivia, między nami już nie będzie niczego więcej, a ja potrzebuje dużo, dużo więcej. Nie chce robić ci nadziei. Jesteś...-
- Nie kończ. Jesteś taki jak wszyscy. Najpier rozkochasz w sobie, a później porzucasz. Jesteś zwykłą świnią!- zaczęła szlochac i wyszła z sali. Brunet pomyślał żeby za nią wyjść, Ale po co? Nie chciał jej robić kolejnych nadziei. To wszytko było błędem...

Ross, Riker, Vanessa, Laura i Kelly siedzieli pod salą Ell'a. Każdy siedział i rozmyślał. Kelly nie płakała. Była dobrej myśli. Kochała go i jej serce przepelniała nadzieja. Ness i Lau patrzyły na siebie wymownie, pokiwaly do siebie głowami i wstaly. Reszta popatrzyła na nie.
- Musimy wam coś powiedzieć.- zaczęła starsza Marano Ale szybko spojrzała na siostrę wzrokiem blagajacym o pomoc.
- Vanessa wygrała casting do "Switched at birth".- dokonczyla za nią Laura.
- To wspaniała wiadomość!- powiedział Riker i przytulić czarnowłosą. Ta nie pewnie odwzajemnila uścisk, patrząc przy tym wymownie na Laure. Gdy para odkleiła się od siebie Ness westchnela.
- Serial jest nagrywany w Los Angeles.- powiedziała krótko. Riker I Ross szerzej otworzyli oczy.
- Wyjezdzacie?- zapytał młodszy. Laura zignorowała to.
- Tak. W końcu dostałam wymarzoną pracę. Iiii z Tym miejscem łączy się wiele nieprzyjemnych wspomnień. No bo spójrzcie! Który to już raz lądujemy w Tym szpitalu i płaczemy bo ktoremus z nas coś się stało? - mówiła Ness. Riker spuscil głowę. Van podeszła do niego i ukucneła przed nim. Objęła jego policzek i lekko podniosła jego głowę tak by patrzył jej w oczy.
- Będziemy często przyjeżdżać. W końcu mamy tu Was i rodziców.- powiedziała. Blondyn nadal się w nią wpatrywał. Po chwili dotknął jej ręki na swoim policzku.
- Rozumiem.- wyszeptał. Ness uśmiechnęła się na te słowa.
- To Ja pójdę do Rocky'iego.- powiedziała Laura, odwróciła się na pięcie i denerwując się rozmową z brunetem ruszyła przed siebie. Długo jednak nie szła sama.
- Laura zaczekaj!- usłyszała za sobą Ross'a. - Powiedz że to nie przez mnie wyjeżdżasz!- Popatrzył na nią takim blagalnym wzrokiem że Laura nie mogla wytrzymać jego spojrzenia. Wiedziała że żałuje ale nie Wielka jej część po prostu nie pozwalała jej mu wybaczyć. - To przeze mnie prawda?- zapytał ponownie chłopak.
- Cały świat nie kręci się wokół Ciebie. Zrozum to wreszcie.- powiedziała najchlodniej jak tylko potrafiła i po prostu odeszła. Zostawiając blondyna pogrążonego w rozpaczy...


Rydel błąkała się po korytarzach szpitala. Lekarz kazał jej odpoczywać, Ale gdy leżała bezczynnie w łóżku nie mogla wytrzymać swojej bezradności. Była cholernie przybita. W głowie miała tylko Ell'a i swoje dziecko. Nie była nawet u Rocky'iego. Wiedziała że z nim wszystko dobrze, Ale nie chciała żeby to ona musiała powiadomić go o stanie Ell'a. Wychodziła z założenia ze osoba która przekazuje takie wieści musi być oparciem dla tej która je usłyszy. Jednak wiedziała ze w tym przypadku sama by się załamała. Nagle usłyszała jak ktoś ją woła. Za ściany białego korytarza wyłoniła się postać Stormie. Blondynka szybko ruszyła w stronę mamy.
- Mamo!- krzyknęła i rzuciła się kobiecie w ramiona. Obie zaczęły płakać. Pani Lynch odsunęła córkę lekko od siebie i objęła jej policzki rękami.
- Jak się czujesz? Jak to się stało? Co z Rocky'im? Ell'em? Riker'em? Ross'em? Co z dziewczynami?- kobieta zadawala miliony pytań.
- W samochodzie byłam tylko ja Rocky i Ell. To byly sekundy mamo. Odrocilam się do tyłu bo Ell coś do mnie mówił i gdy znowu spojrzałam do przodu zobaczyłam oslepiajace światło. Rocky spojrzał na mnie z przerażeniem. Próbował skręcać, hamować, zrobić cokolwiek. Było za późno  mamo.- kolejne łzy poplynely po bladym policzku Rydel. Mama ponownie Ją przytuliła, jednak szybko się oderwała od córki.
- Co z dzieckiem?-zapytała. Rydel nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Starcilam je mamo.- odpowiedziała i zaczęła ponownie szlochac. Stormie po policzku poplynely kolejne łzy i po raz trzci przytuliła córkę. Najmocniej jak potrafiła.
- Tata przyleci razem z rodzicami Ell'a jutrzejszym samolotem. Nam ledwo udało się namówić starsze małżeństwo o odsprzedanie nam swoich biletów.- mówiła córce do ucha.
- Wam?- Rydel zapytała zdziwiona i lekko odchylila się od rodzicielki.
- Niespodzianka.- usłyszała męski głos za sobą. Znajomy głos. Gwałtownie się odwróciła i zobaczyła go. Urósł jakieś 4cm odkąd go ostatnio widziała. Wymężniał. Wyprzystojniał. Wydoroślał. Zmienił się cały. Jedyne co zostało takie same to oczy. Dzisiaj zaplakane.
- Ryland.- wyszeptala i rzuciła się na brata. Stali chwilę ciesząc się swoją obecnoscia. - Boże! Kiedy ja Cię ostatnio widziałam!- mówiła przez łzy.
- Dwa lata temu siostrzyczko.- Ryland glaskal jej blond włosy. - Co z Ell'em?- zapytał.
- Bardzo źle. Stan krytyczny. Nikogo do niego nie wpuszczają.- Brunet odchylil się od Rydel i spojrzał jej w oczy.
- Tęskniłem.-
- Ja też.-

Szum. Chaos. Strach. Ból. Rozpacz. Nadzieja. Cierpienie. Smutek. Łzy.
- Co się stało?!-
- Ell'a zabrali na blok...-

******************

Jej! Skończyłam! Jak wam się podoba?
Mi Tak jakoś słabo :/
Kto był na koncercie? Było tak cholernie perfekcyjnie <3 <3 <3
Oni byli idealni i Ryland był idealny i My byliśmy idealni! Ja już chce kolejny!
Przepraszam że tak długo mnie tu nie było. To był chyba przed ostatni albo przed przed ostatni rozdział, a później.... No nie ważne!
Do miłego! :* :*


5 komentarzy: