sobota, 28 czerwca 2014
27. Strach+nienawiść
Ross
Po ciuchutku otworzyłem drzwi i wślizgnołem się do sali. Były tam dwie pielengniarki i Laura. Siedziała na łóżku wpatrzona w okno. Wyglądała normalnie, jak zwykle pięknie, tylko na piliczku miała opatrunek. Podeszłem i usiadłem na krześle obok lóżka. I wtedy przypomniała mi się tamta scena. Nieprzytomna Laura w moich ramionach. I tak krew, która była wszędzie. Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz. Laura nawet się nie odwróciła. Tak jakby mnie nie było. Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zatrzymałem się. Co ja jej powiem? Powiem jej, że wszystko będzie dobrze? Że złapią tego idiote. Że... jest już bezpieczna. Ale przecież musze coś powiedzieć. Podniosłem głowe i ponownie spojrzałem na Lau. Nadal siedziała bez ruchu. Po jej policzku spłyneła łza. A we mnie coś, coś pękło.
- Laura...- w końcu się odezwałem. Ale ona ani drgneła. Położyłem dłoń na jej dłoni. I wdedy się poruszyła, ale nie tak jakbym chciał. Zamaszystym ruchem wyrwała ręke spod mojej i przyłożyła ją do ust. Zamkneła mocno oczy jakby chciała powstrzymać łzy. I wtedy do mnie dotarło. Laura sie mnie boi! Boi się mnie! Swojego przyjaciela! Otworzyłem szerzej oczy. Czułem, że zaraz wybuchne, ale Ness weszła do sali. Spuściłem głowe. Starsza Marano podeszła do Lau z drugiej strony łóżka i usiadła na nim. Chwyciła ją za dłoń, a Laura jakby ożyła.
- Laura, jak się czujesz?- zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi. Ness zaczeła zadawać kilka pytań, na które jej siostra odpowiadała krótkim tak, albo nie. A ja? Ja nadal byłem dla niej niewidzialny, jak powietrze. Jakby mnie nie było. Podniosłem głowe. Patrzyła na mnie. Ale inaczej. Inaczej niż zawsze. Ze strachem, cierpieniem, nienawiścią. Siedzieliśmy tak wpatrzeni w siebie.
- Ross, moge poprosić cię na słówko.- zapytała mnie Ness. Ocknołem się i posłusznie wyszedłem z sali za Vanessą. Na korytarzu siedzieli Riker, Rocky, Ell, Rydel i Rani. Wszyscy energicznie nad czymś dyskutowali. Razem z Ness dołączyliśmy do kółeczka.
- Okej, rozmawiałam z lekarzem i powiedział, że fizycznie wszystko z nią dobrze. Ale jak pewnie zauwarzyłeś Ross, gorzej jest z jej psyhiką. Laura boi się dotyku, boi się mężczyzn. Podobno nie dała się zbadać dopóki nie przyszła pani doktor. Lekarz polecił nam dobrego psyhologa.- mówiła zaciągając rękawy czarnej bluzki.
- O czym ty mówisz!? Lau nie jest wriatką!- zaczołem krzyczeć.
- Nikt nie mówi, że jest wriatką! Ale czy odezwałł się do ciebie?- Ness zadała mi pytanie, które zabolało. Kiwnołem przecząco głową. Starsza Marano powiadomiła nas o tym, że zadzwoniła po poleconego psyhologa. Zaczeliśmy rozmawiać o stanie Laury, gdy przyszła policja.
- Pan Ross Lynch i Vanessa Marano?- zapytał jeden z policjantów wskazując na naszą dwójke. Potwierdziliśmy. - Zapraszamy na przesłuchanie.- powiedział drugi. Zdecydowaliśmy sie, że ja pójde pierwszy.
*********
Zaprowadzili mnie w pustej szpitalnej sali i posadzili na krzesło. Pierwszy z nich usiadł na biurkiem, a drugi sie o nie oparł. Kazali mi opowiadać dokładnie co się wtedy zdarzyło.
- A więc. Przyszedłm do domu Marano. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem ja ponieważ Laure bardzo bolała głowa. Zdziwiłem się, gdy w drzwiach zobaczyłem Casydy. Chciała porozmawiać z Lau w cztery oczy, dlatego wyprosiły mnie z salonu. Gdy wróciłem zastałem płaczącą brunetke. Okazało się, że Casydy przyszła powiedzieć, że spała z chłopakiem Laury Mattem. Nawet pokazał jej zdjęcia. Lau była rozpaczona. Wyszła z domu, a ja z moim rodzeństwem wróciliśmy do siebie. Około 23 Ness zadzwoniła i poprosiła, żebyśmy poszukali Laure, a ona zostanie w domu gdyby wróciła. Ja i moi dwaj bracia Rocky i Riker zaczeliśmy jej szukać. Błądziliśmy po mnieście jakieś 20 minut, aż usłyszeliśmy krzyk. Szybko pobiegliśmy w jego strone. W jednej z uliczek zobaczyliśmy dwie osoby. Jedna trzymał drugą. Na nasz widok puściła ją i zaczeła uciekać. Riker i Rocky zaczeli gonić tego kogoś, a ja sprawdziłem czy Laura oddycha i zadzwoniłem na pogotowie. Następnie pojechałem razem z nią do szpitala.-
- Dobrze. Niech mi pan jeszcze powie jakie były stosunki Casydy z Laurą?- zapytał jeden z policjantów zapisując coś w notatniku.
- Nie rozumiem. Co wspólnego ma to z gwałtem na Lau! Myśli pan, że Casydy i ten dresiarz są jakoś powiązani?-
- Prosze nie krzyczeć, tylko odpowiedzieć na pytanie.-
- Raczej się nie kumplowały. Aż do tej sparwy z Mattem, nie miały ze sobą nic wspólnego.-
- Dobrze, dziękujemy. Jak będziemy mieli jeszcze jakieś pytania to damy znać.....
Narrator
Riker, Rocky, Rydel, Ell, Rani i Ness z niecierpliwością czekali na diagnoze pani psyholog, która właśnie rozmawia z Laurą. Boją się, martią się. Rydel z jednej strony cholernie zamartwiał się, ale z drugiej ej no! Przecież całował się z Ell'em! Rikerowi było szkoda przerażonej Ness, która jak zawsze chowała swoją delikatność za grubą warstwą dobrego aktorstwa. Rocky podszedł do siostry i zaczą wymachywać jej palcem przed nosem. Ta spojrzała na niego jak na idiote.
- Widziałem.- wyszeptał podekscytowany.
- Nieeeeee rozumiem.- powiedziała odpychając jego dłoń sprzed twarzy.
- Widziałem jak się całowaliście.- zaczą się śmiać- Tak na przyszłość ściana na góże jest ze szkła i dzięki temu mogłem wszystko zobaczyć. Wyglądaliście tak słodko. Jak dwa słodziaśne kotki. Ale buraka strzeliłaś.- mówił przez śmiech.
- Wow nie wiem czym jestem bardziej zadziwiona. Faktem, że pomyliłeś własną siostre z jakąś całującą się dziewczyną. Czy tym, że od czasu Californi nie widziałm u ciebie tylu emocji, jak teraz.- otworzyła oczy ze zdziwienia.
- Hahahaha mnie nie oszukasz. Widziałem was.- Rydel już miał się mu odszczekać, ale w tej chwili pani psyholog wyszła z sali Laury. Wszyscy podbiegli do niej.
- Dobra wiadomość jest taka, że Laura za trzy dni będzie mogła opóścić szpital. Natomias zła... Laura nie chciał ze mną współpracować. Myśle, że wszystkie swoje emocje przełożyła na nienawiść nie tlko do gwałciciela, ale do całego świata i do was....-
*****************************************************************
Jakoś wymęczyłm ten nudny rozdział. No, ale od dziś WAKACJE <3
Następny rozdział w piątek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejuu genialny ! <3 Sorki że wcześniej nie skomentowałąm ale moje internety żyją własnym życiem..
OdpowiedzUsuńRozdział byczy XD Na prawdę świetny.. co ta Laura O.o Mam nadzieje że wróci do zdrowia ! Czekam na next ;*
Zacznę od tego, że wpadłam na Twojego bloga jakieś 5 minut temu, przez to, że poleciłaś (tak myślę, że ty) go pod jednym postem w grupie. Pomimo tego, że blogów o Raurze jest w cholerę, postanowiłam wejść i przeczytać chociaż jeden rozdział, którym jest właśnie ten. Za bardzo jeszcze nie ogarnęłam o co chodzi w tej historii, ale heloł, mam jeszcze całą noc. Komentować wszystkich rozdziałów nie będę bo nie ma po co...Napiszę rano koma pod tym postem z ogólną oceną całego opowiadania ;) A tak na szybko, powiem Ci, że na pierwszy rzut oka blog wydaje się naprawdę dobry, co prawda jest parę małych błędów, ale aż tak one nie rażą w oczy xD Czyli ogólnie jest git z tym rozdziałem. A teraz już będę kończyła i lecę czytać wcześniejsze rozdzialiki :D Zapraszam oczywiście do siebie i mam nadzieję, że wpadniesz
OdpowiedzUsuńR5-my-love-story.blogspot.com Na blogu, znajdziesz również link do mojego drugiego bloga o R5, który według mnie jest zupełnie inny niż ta cała reszta ;)
Życzę Ci weny oraz udanych wakacji
Całuski ;***
~Julia~
Dziękuje, mam nadzieje, że ci się spodoba. Ostrzegam w poprzednich rozdziałach jest więcej błędów za które bardzo przepraszam, ale ortografia to nie moja bajka, ale obiecuje poprawę.
OdpowiedzUsuń