środa, 11 czerwca 2014

24.Oczekiwanie+ dobra wiadomość?


Czy jest ktoś z rodziny panny Marano?- zapytał nie odrywajac wzroku z karty, którą miał w rękach. To też się zdziwił, gdy podniusł wzrok i zobaczył, że po tym pytaniu cały korytarz ludzi wstał. Podrapał się po łysej głowie. Z szeregu wyszła mała czarnowłosa dziewczynka.
- Ja.- podniosła ręke jak do głosowania.- Jestem Vanessa Marano, siostra Laury.- Ness zaciągneła czarne rękawy aż do połowy palców.
- Zapraszam do gabinetu.- wskazał drzwi po jego prawej stronie.
- Nie.- wyszeptała. -Oni..- wskazała na Lynchów i Rani.- Oni są jak rodzina.- popatrzyła na niego zaszklonymi oczami.
- Przykro mi, mam procedury.- pokiwał głową.
- Prosze mi nie piep**yć o procedurach, tylko mówić co się dzieje z moją siostrą!- powiedziała głośniej. Lekarz westchną. Ponownie podrapał się po łysinie.
- Stan panny Marano jest w normie. Nie doznała żadnych obrażeń wewnętrznych ani zewnętrznych. W rane na twarzy nie wdało się zakarzenie...- mówił gestykulując dlońmi. Ness zamkneła oczy z ulgą. Ross złapał ją za ręke. Oboje popatrzyli na siebie z uśmiechem.
- Ale..- ciągną lekarz, wszyscy przestali się cieszyć i z niepokojem spojrzeli na doktora. - Panna Marano  nie budzi się.- wysłowił się.
- Jak to się nie budzi!? Przecież....! Ona! Czy ona jest w śpiączce?-  Ness złapała się za głowe. Rydel ze łzami wtuliła się w Rikera, a Rocky pomógł usiąś zrozpaczonej Rani.
- Nie, nie jest w śpiączce.- uspokojił przyjaciół.
- Czyli co się dzieje?- dopytywał Ross.
- My...my nie wiemy.- powiedział.
- Że co!? Jak to nie wiecie!? Przecież to wy jesteście lekarzami!-
- Prosze się uspokojić. Prawdo podobnie osoba, która zraniła p. Laure zakryła jej usta dłonią, na której był jakiś środek odurzający lub usypiający.- pod Ness ugieły się nogi, Rocky pomógł jej, podtrzymując ją. -Już zawiadomiliśmy policje. Powinni za  niedługo przyjechać. Wracając do pacjętki... próbujemy ustalić typ tego środka.-
- Panie doktorze, co jeśli środek okaże się groźny?- zapytała Ness. Lekarz przełkną śline.
- Nic więcej nie moge powiedzieć. A teraz przepraszam, musze wracać do pacjętów.- odwrócił się na pięcie i odszedł. Ness prawie upadła, ale Rocky ją podtrzymał.
- Musze.... musze, musze iść zadzwonić do rodziców.- powtórzyła to jeszcze kilka razy jak zahipnotyzowana i odeszł od nich kilka kroków wyciągajac komórke. Rydel nadal zrozpaczona wtulała się w Rikera, a Rani siedziała załmana z głową w dole. Dłonie wplątała w czarne loki i zaczeła płakać. Ross nadal stał w bezruchu. Gdy się obudził przejechał dłońmi po twarzy, podszedł do ściany i z całej siły uderzył w nią. Ness przez łzy rozmawiał przez telefon oparta o ściane. Po zakończeniu rozmowy zjechała po niej w dół. Usiadłł na podłodze, schowała twarz w dłoniach. Po minucie miał już mokrą bluzke. W tym momencie do szpitala wbiegli pani i pan Lynch ze zdyszanym Ell'em. Ross dopiero teraz sobie przypomniał, że to dziś jego rodzice wrócili do domu.
- Mamo... ja ja zapomniałem.- Stormie podeszł do niego i go ptzytuliła.
- Nic się nie stało synku.- w tym momencie zobaczyła płaczącą Ness. Odklejiła sie od Rossa, który  zaczą witać się z tatą. Stormie niepewnie podeszła do starszej Marano. Usiadła obok niej i zaczeła wypytywać o stan Laury, o rodziców, o całą tą sytuacje. Za ten czas Ell dopytywał się o wszystko Rockiego, a Mark pocieszał Rydel. Ross wstał i powiedzial, że musi wyjść na świerze powietrze. Rydel poszła razem z nim. Wtedy Riker podszedł do Rani. Ona nie patrzyła na niego, ani się do niego nie odzywała. Blądyn doskonale ją rozumiał, dlatego odpuścił sobie przemowy i od razu ją przytulił. W tym samym czasie Ross i Rydel byli przed szpitalem. Blądyn chodził w kółko z głową spuszczoną w dół i rękami w kieszeniach spodni. Rydel siedziała na ławce, nerwowo tupała nogą i bawiła się pomponem od czapki. Co chwila zerkała kątem ona na brata. Te jego spcery doprowadzały ją do szału. Sama nie wiedziała dlaczego, może chciała wyżyć się na kimś, choć przez chwile nie myśleć o tym wszystkim.
- Możesz przestać!?- krzkneła na brata.
- O co ci chodzi?!- odpowiedział jej tym samym tonem.
- Uspokuj się!-
- Daj mi spokuj, ja nie potrafie siedzieć tak bezczynnie w takiej sytuacji jak ty!- i tu zabolało. Rydel po raz kolejny tego dnia poczuła, że łzy  napływaja jej do oczu. Ross zrozumiał co powiedział.- Rydel, ja...- usiadł obok i ją przytulił.
- Myślisz, że ja nic nie czuje? Laura to też moja przyjaciółka. Czuje to samo co ty. Jestem tak samo przestraszona i zdruzgotana.-
- Wiem Ryd, wiem. Ja nie miałem tego na myśli. Poprostu mam mentlik w głowie.- powiedział jeszcze mocniej ja tuląc. Wyglądali jak najlepsze rodzeństo swiata. Tylko tą chwile musiała zepsuć pewna niemile widziana przez nasza paczke osoba.
- Ross?- powiedział cicho, by blądyn go zauwarzył. Jednak dla niego to nie był mły widok.
- Matt..- powiedział przez zęby i odsuną od siebie Rydel. Patrzył na niego z czystą nienawiścią.- Po co tu przylazłeś?-
- Co z Laurą?- zapytał niepewnie.
- A co ciebie to obchodzi?!- każde jego kolejne słowo wypowiadał coraz głośniej.
- Jestem jej chłopakiem.- każde słowo wypowiedziane przez Matta było coraz cichsze, jakby się bał.
-Jej chłopakiem!!? Jej chłopakiem!?! Gdybyś nim był to nie przespałbyś się z tą lafiryndą!- Matt otworzył szerzej oczy.
- Skąd wiesz? Laura wiedziała?- zaczą wypytywać już normalnym tonem.
- Tak wiedziała! Przez to wyszła z domu! Przez to skręciła w tą cholerną uliczke. PRZEZ CIEBIE!! Ty wiesz na co ją naraziłeś!? Ale co cie to może obchodzic?-
- Obchodzi.-
- Co ty możesz wiedzieć!?- kontynuował Ross- Ty nie trzymałeś jej ciała ty nie miałeś jej krwi na rękach, to wszystko wydarzyło sie przez was, ciebie, Casidy i Lucasa. Co wy chcieliście osiagnąć? To przez was Laura teraz tam leży!-
- Ross wystaarczy!- wtrąciła się Rydel, która zauwarzyła strach w oczach bruneta. Ross już jakby wyszedł z transu. Odwrócił się i ruszył w strone szpitala. Matt  dalej stał, nie wierząc w tą całą sytuacje.
- Laura jest w dobrym stanie, ale się nie budzi. Lekarze nie wiedzą dlaczego.- wsatała z ławki wsadziła ręce do kieszeni płaszczyka i ruszyła za bratem.
- Dlaczego?- wyszeptał, a blądynka przystaneła- Dlaczego mi pomagasz?-
- Bo widze, że martwisz się o nią.- powiedziała nie odwracając się.
- Dziekuje-
- Nie masz za co, nadal uwarzam że jesteś świnią.- i odeszła.
W tym samym czasie Ross dotarł do korytarza, przed salą, w której leży Laura. Tam nic się nie zmieniło.  Mark nadal próbował uspokojić Rani, Ell wyciągał informacje od Rockiego, a Stormie rozmawiała z  zrozpaczoną Ness. Chwile po nim wpadła Rydel i wtedy z sali wybiegł lekarz, a zaraz po nim pielengniarka i zrobił się gwar. Co chwila ktoś wychodzil, albo wchodził, ale naszych bohaterów nikt nie poinformował o niczym.
- Ja oszaleje!- krzykną Rocky i wstał z krzesła kierując sie w strone recepcji.
- Gdzie idziesz?- zawołał Mark.
- Nie wiem, przed siebie.- rzucił i przyśpieszył kroku.  Miał zamiar zapytać się kogoś o Laure. I tak zrobił. W drodze do recepcji zobaczył pielengniarke, ktorą wcześniej widział w sali.
- Przepraszam- zerkną na identyfikator blądynki.- Olivia, mogłabyś mi coś powiedzieć o Laurze Marano.- zapytał.
- Przykro mi ja tu jestem tylko na starzu, nie moge udzielać takich informacji.- rzuciła i omineła bruneta. Rocky złapał ją za ramie i przyciągna do siebie.
- Prosze dla mnie to bardzo ważne, to moja przyjaciółka.-  Olivia westchneła i uległa brunetowi.
- Dobrze, ale najpierw mnie póść.- Chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawe jak mocno trzyma blądynke. Natychmiast ją póścił.
- Przepraszam- szepną. Olivia lekko się uśmiechneła.
- Panna Marano obudziła się... (cdn)
*****************************************************************
Oooo jejuniu. Taki zaplątany ten tydzień. Rock that rock <3 Taka genialna piosenka <5 Jeszcze Laura w teledysku The Vamps *.* Taka boska. A i najważniejsze. Chce bardzo podziękować za pierwszy komentarz Ani. Dziękuje, i mam nadzieje, ze tych komentarzy bedzie wiecej. Następny rozdział ( postaram się) w piątek.
KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ.


2 komentarze:

  1. *O* No boski :D A i dzięki za wspomnienie mnie w komie :D Czuje się taka popularna XD Nie no żarcik. :D
    Rozdział super, piszesz świetnie czekam na next ! <3 Na pewno więcej ludzi czyta tego bloga bo jest na prawde świetny, ale nie komentują ;( Promuj się bo blog wymiata i na pewno się spodoba nowym czytelnikom ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3 Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Jeśli chodzi o następny to tak jak napisałam postaram się jutro wstawić. A i dzięki za rade.

      Usuń