środa, 21 maja 2014
21. Ciekawa noc+dziwna wizyta
Ross
- Hejo, hejo rodzinko!- usłyszałem od strony drzwi. Stał tam opierający sie o ściane, całkowicie pijany Ell. Wow Lau miała racje. Ell naprawde czuje coś do Rydel.- Jest Rydel w domu? Musze jej coś powiedzieć! Rydel!-
- Nie drzyj się tak!- krzykną szeptem Rocky.- Rydel śpi. Jest 23. Coś ty ze sobą zrobił?- Rocky zaczą prowadzić Ell'a na kanape.- Ross rusz dupe i mi pomuż, bo ciężki jest!- denerwował się nadal. Szybko ruszyłem bratu na pomoc. Jakoś zawlekliśmy Ell'a na kanpe.
- Czego wy się tak drzecie. Spać przez was nie moge.- ze schodów zbiegł Riker. Zaówarzając pijanego kolege powiedział- Co do....?-
-Później wam wyjaśnie, a teraz sprawdź czy Rydel śpi. Ona nie może zobaczyć go w takim stanie.- Riker posłusznie pobiegł spowrotem na góre.
- Zawołajcie Rydel, ja jej musze coś powiedzieć!-
- Cicho. Śpij. Nie chce wiedzieć jak dużego kaca będziesz mnieć.- uciszałem go.
- Rydel ma zatyczki w uszach. Ej zróbmy mu zdjęcie- wrócił Riker z aparatem w ręku. Ell skrzywił się pod wpływem flesza, przez co zdjęcie wyszło jeszcze śmieszniejsze. Nagle usłyszeliśmy kroki na schodach. Nasza trójka wyprostowała się i spojrzała w tantą strone. Wyglądaliśmy jak surykatki. Popatrzyliśmy na siebie i jak na sygnał uśedliśmy na Ell'u. Rydel w swojej seksiastej piżamce nic nie mówiąc poszła do kuchni. Wyjeła szklanke z górnej szawki i nalała wody. Przetarła oczy i ruszyła spowrotem w strone schodów. Cała nasza trójka powiedziała sobie pod nosem "uffff". Ale wtedy Rydel cofneła się.
- Chłopaki?-
- Tak?-
- Idźcie spać jutro rodzice wracają.-
- Dobrze zaraz idziemy.- powiedział Rocky. Wszyscy uśmiechneliśmy się do niej. Ponownie ruszyła w strone schodów.
- Aaaa i jeszcze jedno.- znów się cofneła.- Riker co mówiła ci Ness?- Raiker już miał jej odpowiedzieć, ale mu przerwała- Aj jutro mi powiesz, jestem pół przytomna. Dobranoc.- Po raz kolejny ruszyła do pokoju. Była już na trzecim stopniu, ale jeszcze raz zawróciła.- Aha jeszcze jedno czy myślicie, że jestem ślepa i nie widze Ell'a?- Cała nasza trójka zamarła. Rydel podeszła do kanapy i kucneła.
- Rydel musze ci coś powiedzeć!-
- No słucham cię.-
- Nie, nie , nie moge.... oddychać.-
- Chłopaki zejdźcie z niego!- krzykneła. Odskoczyliśmy jak opażeni.
- Rydel musze ci coś powiedzieć, a raczej zapytać. Czy ty kohasz tego chłopka, blądasa z którym się całowałaś w parku?- wymamrotał. Rydel wybuchła śmiechem.
- Niech Ross ci odpowie.- spojrzała na mnie.
- aha to ja już pójde do domu.- Ell próbował wstać, ale Rydel mu nie pozwoliła. Gdy zasną wstała i spojrzała na nas dziwnym wzrokiem. Była uśmiechnięta. W jej oczach pojawiła się nowa nadzieja. Pomimo późnej godziny, braku makijażu i snu ona była jak zwykle piękna. Cały czas się uśmiechała choć próbowała zachować powage i patrzała na nas tym swoim oskarżycielskim wzrokiem. Chciała ukryć przed nami tą ulge, nadzieje. Ale i tak wiedziała, że wiemy. Powiedziała coś tam, że Ell ma zniknąć przed przyjazdem rodziców i poszła cała w skowronka na góre.
- Ona na prawde myśli, że nie widzieliśmy tej zakochanej miny?- zapytał Riker.
- Mam dziwne wrażenie, że bierze nas za idiotów- podsumowałem- to... co z nim robimy?-
- Dobre pytanie.-
Laura * rano*
Śiatełko przy telewizorze miga opurczywie. Nigdy mi to nie przeszkadzało, ale gdy ból głowy jest tak mocny, że masz wrażenie jakby w twojej głowie toczyła się II wojna światowa, to nawet światełko od telewizora może wkurzyć. Może wyłączyć z gniazdka, ale trzeba wstać i iść tak daleko, aż 3 metry. Na ławie leży telefon, który dzwonił już, aż dwa razy. Przełamałam sie i wyciągnełam po niego ręke.
Dwa nieodebrane połączenia: Ross
Jeden sms: Ross. Postanowiłam oddzwonić. Przy każdym sygnale przez moją czaszke przechodził dreszcz.
- Hallo?- usłyszałam głos Rossa
- No hej, co chciałeś?-
- Przekazać dobrą wiadomość. Coś ty taka dziwna.-
- Głowa mnie boli. Więc dziś nie wstaje z kanapy.-
- A do drzwi podejdziesz, bo już dochodze.-
- Wejdź balkonem, jest otwarty...- urwałam rozmowe. Czekałam potworne, pełne bólu pięć minut, aż w końcu zjawił się blądasek.
- Jeśli sam sobie zrobisz to moge zaproponować ci herbate.-
- Taa spoko. Ty też chcesz?- zapytał podchodząc do szafki z kubkami.
- Nieee! Nie mam na nic ochoty.-
- Na pewno na nic?-
- Coś sugerujesz?-
- Jaaaaa ależ skąd.-
- Taaaa ty zawsze niewinny.-
- A jak!-
- Okej powiesz mi jaką dobrą wiadomość chciałeś mi przekazać?-
- Dobra dla ciebie. Nie dla mnie. Dzisiejszej nocy odwiedził mnie mój pijany kolega.-
- Serio!? Widzisz, słuchaj mnie, a nie zginiesz. I jak tam Rydel?-
- No wiesz, jak to Rydel. Udaje, że to nic dla niej nie znaczy.-
- No to teraz kolej na twój przegrany zakład. Ness będzie w domu za jakieś 50 minut.- Posmutniałam. Podciągnełam kolana pod brode i złapałam je rękami.
- Właśnie, gadałaś z nią?-
- Tak, tak już wszystko gra.-
- To czego smutasz?-
- Bo boli mnie głowa! I... pokłóciłam się z Mattem.-
- Znowu?! O co tym razem?Chyba nie o mnie?-
- O Lucasa.-
- Cooo? Dlaczego?-
- Widział jak ten dziad mnie podrywa.-
- To nie...- w wypowiedzi Rossa przeszkodził dzwonek do drzwi. Jęknełam z bólu. Ross podbiegł do drzwi. Otworzył je i on i osoba po drugiej stronie byłli zaskoczeni osobami, które tam zastali.
- Casydy...?-
*****************************************************************
Wymęczyłam ten rozdział. Strasznie mi się pisało. Przepraszam, że znów spóźniony, ale byłam chora i nie miałam siły. Następny będie w piątek.
<3 <3
Perfect *.*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz