piątek, 2 maja 2014
19. Szok+ zakład
Laura
- Tak. Więc. Chodzi o Ness. Yyyyy wtedy w "Babilonie" to nie było tak jak myślisz. Ness i Riker nie są razem. To był zakład.- Lucas zaczą cicho chichotać. - O co chodzi? Z czego się śmiejesz?-
- Ohhhh Laura, Laura, Laura, Laura. Aż trudno uwierzyć, że sama do mnie przyszłaś- wymamrotał.
- Nie rozumiem.- przyznałam. Lucas uśmiechną się chytrze.
- Nigdy nieinteresowałem się twoją siostrą.-
- Co!?-
- Zawsze chodziło tylko o .... ciebie.- zamurowało mnie.
- Ale, jak, po co?-
- Już tłumacze. Jak pewnie wiesz, jestem przyjacielem Matta. Znaczy wiedziałabyś, gdyby cie nie ukrywał.-
- Ale dlaczego. I po co udawałeś zainteresowanie moją siostrą?- zdenerwowałam się. Lucas uśmiechną się jeszcze szerzej.
- Powoli słonko, powoli. Odpowiem na wszystkie pytania. Matt ukrywał cię przede mną, ponieważ bał się. Bał się, że odbije cie mu jak dwie jego poprzednie dziewczyny. Ale opowiadał mi o tobie. Mówił, że jesteś cudowna. A ja nie mogłem nie poznać tak niesamowitej dziewczyny.- z każdym jego słowem coraz bardziej uważałam, że jest wariatem.- Troche wykorzystałem twoją siostre. Dowiedziałem się, że Ness jest twoją siostrą. Tylko idiota nie zaóważyłby, że na mnie leci. Chciałem przez nią dotrzeć do ciebie. Umówić się z nią aż w końcu zapozna mnie z tobą. Tylko wtedy wwalił się ten blądaś i musiałem udawać zazdrosnego. Więc mój plan się przeciągną. Dziś miałem złożyć wam niezapowiedzianą wizyte przeprosinową. Ale ty przyszłaś do mnie i....... -położył mi ręke na kolanie- nawet nie wiesz jak mnie to uszczęśliwiło.-
- Nie dotykaj mnie!- odskoczyłam od niego- jak mogłeś tak wykorzystać moją siostre?!- krzyknełam.
- Laura skarbie spokojnie. Nie przejmuj się nią. Liczymy się tylko my- i ponownie jego dłoń wylądowała na mojej nodze. Szybko odepchnełam go.
- Ty powinieneś się leczyć!-
- Wszystko gra?- podszedł do nas Ross. Wstałam i schowałam się za nim.
- Idźmy już.- złapałam go za ręke i zaczełam ciągnoć. Gdy wyszliśmy z parku mocno go przytuliłam.
- Co się stało.-
- Lucas to świnia. On....on mnie podrywał.- Ross zaniemówił.
- Ale jak? Przecież..-
- Też nie rozumiem. Wracajmy do domu. Musimy porozmawiać z Ness. Boże, jak ja jej to powiem.-
- Współczuje-
- Idziemy do ciebie. Rydel zaprosiła Ness na kawe, a i musze wygrać zakład-
- I tak ci sę nie uda. Niechętnie musze przyznać, że Ell nie jest zakochany w Ryd.-
- To się jeszcze okaże. Ale narazie mam większe zmartwienie. Biedna Ness.- Ross przytulił mnie.
- Zrozumie, to twoja siostra.-
- No mam nadziej.-
* 20 minut później*
Gdy wszliśmy do domu Lynchów przywitał nas śmiech Rani, Rydel i Ness. Moja siostra płakała ze śmiechu. Przykro, że musze jej przekazać taką wiadomość. Łzy napłyneły mi do oczu.
- Ej nie rozpłacz mi się tu.- pocieszał mnie Ross. Poszliśmy do salonu. Tam siedzieli Rocky i Ell.
- A teraz patrz i ucz się.- podeszłam do Ell'a.- Hej, co tam?- zapytłam.
- Nudy a tam.-
- tez. Ell pamiętasz, ostatnio gadaliśmy o perkusji.-
- pamiętam-
- Bo widzisz mój kuzyn ma urodziny i chciałabym mu kupić perkusje. Pomułbyś mi?-
- No pewnie, a masz coś konkretnego na myśli?-
- Hyymmm. Poczekaj chwilke, mam zdjęcie na telefonie.- wyciągnełam komórke.- Patrz. Coś w tym stylu.- Ell przyglądał się zdjęciu pierwszej lepszej perkusji, które ściągnełam na telefon. Wtedy ja "przypadkowo" przejechałam palcem po ekranie i przesunełam na inne zdjęcie. To była fotografia całującej Lucasa Rydel, którą zrobiłam w parku. Ell zaniemówił. Zbladł i zacisną pięść. Wyglądał na złego. Chyba nie mógł wytrzymać.
- Sorry Laura, ale przypomniało mi się, że się umówiłem. Narazie.-
- Pa.- odpowiedziałam.
- Ale sobie to wymyśliłaś.- powiedział z podziwem w głosie Ross.
- Wiem, wiem jestem boska, ale za to nie wiem co mam powiedzeć Ness.
- A co masz mi powiedzieć.- Ness wpadła do pokoju....(cdn)
*****************************************************************
Hejjj. Dziś troche krótki, ale miałam ciężki tydzień. Padam z nóg. Następny rozdział będzie w piątek.
I zdjęcia z ostatniej gali na, której była mowa o A&A sezon 4 <3.
Iiiii Raura <3 <3 :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz