wtorek, 4 marca 2014

10.przypał+dziwna sytuacja

      Narrator
Nadszedł ranek. Dom Lynchów wyglądał jak po przejściu tornada. Siódemka przyjaciół spała w salonie. Cztery dziewczyny zajęły fotele i kanape, a chłopcy tulili się do podłogi. Pierwsza wstała Laura. Prawie wybuchnęła śmiechem gdy zobaczyła Rockiego przytulonego do Rikera. Zastanawiała się w jak bardzo okrutny sposób ma ich obudzić. Podeszła do wierzy, włożyła płytę i wyszukała piosenkę. Pokrętło do podgłaśniania zostało przez nią przekręcone do końca. Miała już wciskać guzik, ale zatrzymała się. Poleciała do pokoju Rydel, bo tam zostawiła telefon. Wróciła i z wrednym uśmieszkiem zaczęła robić zdjęcia śpiącym znajomym. Podeszła do wierzy i wcisneła włącznik. Po dwóch sekundach z głośników wybrzmiała piosenka " Love me" ( cover R5). Wszyscy zerwali się z miejsc spania. Ich miny wskazywały na to, że nie mają pojęcia co się dzieje. Widok  Laury, która grała na niewidzialnej gitarze  całkowicie wybił ich z równowagi.
- Ty gówniaro mała- zaczeła wydzierać się Ness.
-Hahaha przestańcie hahaha już hahahah nie moge sie śmiać hahaah brzuch mnie boli ha- mówiła przez śmiech turlająca się po ziemi Laura.
- Haha bardzo śmieszne.- powiedział Ross. Rydel zakryła sobie poduszką uszy.
- Wyłącz to kuźwa.- wrzeszczał Rocky.
- Ej a tak właściwie to dlaczego wy nie śpicie u siebie w pokojach.-  zapytała Raini.
- Nie mogli się wyczołgać po schodach- powiedziała przez łzy Laura.- Rozumiem, że chłopaki ale po Rydel się tego nie spodziewałam, a to ona miała największe problemy z poruszaniem sie.- dodała. Rydel wskazała palcem na Rockiego.
- To wszystko przez niego- powiedziała.
- Powiedziałem żebyś się zabawiła, a nie wychlała całą Tekile z baru.- odbąkną Rocky. Z każdym ich słowem Laura śmiała się coraz bardziej.
- Dobra musimy posprzątać zanim rodzice przyjadą, bo będzie  przypał.- wykomunikował Riker.
- Tak masz racje macie przypał- zza pleców wszyscy usłyszeli głos. Cała siódemka odwróciła głowy. Za nimi stali państwo Lynch. Mama Lynch nerwowo tupała nogą.
- To my już pójdziemy.- powiedziała Ness wskazując na drzwi. Ona, Laura i Ell równocześnie powiedzieli "do widzenia" i zniknęli.
             Laura
Wyszłyśmy, a raczej wybiegłyśmy z domu Lynchów. Mam dziwne wrażenie, że  ktoś tu dostanie szlaban.  No cóż. Nagle zadzwonił mój telefon. Matt.
- No hej, co tam?- zapytałam.
- Mam pytanko. Czy dałabyś się porwać na spacer?-
- Pytanie. O której?-
- Za dwie godziny-
- Dobrze papa.-
Wróciłyśmy do domu. Po drodze rozdzieliłyśmy się z Ell,em. Pobiegłam na góre i wziełam prysznic. Wyglądałam strasznie. Przebrałam się i zobaczyłam na twettera. Były tam zdjęcia z  osiemnastki Rossa. Przy każdym kolejnym coraz mocniej biłam się w czoło. Zobaczyłam na zegarek. Postanowiłam, ze jeszcze coś zjem i  powoli pójdę w strone parku. Zeszłam na duł. W kuchni siedziała Ness.
- O Laura właśnie, co w końcu robimy jutro?-
- A co jest jutro?- Ness uderzyła dłonią w czoło.
- Sylwester.- powiedziała przez zęby.
- Spotykamy się z Raini, Rydel i chłopakami. Zaprosiłam też Matta, ale wwątpię że przyjdzie. A ty nie mówiłaś, że idziesz gdzieś tam z kimś tam?-
- No tak, ale w ostatniej chwili odwołali.-
- Ta spoko dołączysz do nas. Riker się ucieszy- powiedziałam z głupim uśmieszkiem.
- Spadaj-
- Dobra dobra, ja wiem swoje. Musze iść, papa.- i wyszłam. Bardzo szybko doszłam do miejsca w którym mieliśmy się spotkać. Usiadłam na ławce. Chwile później przyszedł Matt. Poszliśmy się przejść.
- Matt, dlaczego nie chcesz spędzić sylwestra z nami?-
- Z tobą? Bardzo chce, ale z twoimi "przyjaciółmi" nie koniecznie. Ale nie zmuszam cię do rezygnowania ze swoich planów.-
-Ale oni zyskują przy bliższym poznaniu. Nie pamiętasz , ja na początku nie przepadałam za Rossem.-
- No właśnie, Ross. Jego to już w szczególności nie lubie.-
- Oh proszę, jesteś uprzedzony. Ja chce byś był ze mną w ten dzień.-
- Spokojnie, Ross cie pocieszy.-
- Ejejejej co to miało być.- stanęłam w miejscu.
- Nic, po prostu nie podoba mi się, że cały czas  przebywasz z nim-
- czyli teraz będziesz wybierał mi znajomych?-
- nie po prostu, nie lubie go-
- To masz problem, pa- i odeszłam . Łzy płynęły mi po policzku. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie chciałam wracać do domu, tam Ness powtarzałaby tylko "a nie mówiłam, to świnia". Raini pojechała do cioci. Został tylko dom Lynchów.  Stanęłam przed drzwiami. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył Ross. Chyba zobaczył moje zapłakane oczy.
- Co się stało?- zapytał.
- wyjdziemy?- wskazałam na huśtawkę. Ross chwycił bluzę i wyszedł. Usiedliśmy, milczeliśmy. Wtuliłam się w Blondasa.
- Co jest?- zapytał ponownie.
- Matt jest zazdrosny o ciebie.-
- O mnie? Wow.-
- Pokłóciliśmy się.-
-E tam, to idiota.-
-Nie mów tak.- Lekko go walnęłam- obrażasz idiotów- dodałam. Ross zaśmiał sie. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. W tej samej chwili on zrobił to samo. Sytuacja zrobiła się dziwna, napięta. Nasze głowy przybliżały się do siebie. Wiedziałam, że powinnam przestać, ale nie mogłam, nie chciałam. Nasze usta były już kilka milimetrów od siebie. Oboje chyba nie wiedzieliśmy co robimy. Moje serce biło jak szalone, a Ross...(cdn)
******************************************************************************
I jest. Trochę krótki za co przepraszam. Następny będzie w piątek. Miłego wieczoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz