wtorek, 11 lutego 2014

3. Kara

       Laura
Jest 8.00 . Jestem w szkole. Nie widzę go. Jest dobrze Laura jest dobrze.
- O kim tak myślisz.- powiedział Matt-Mam nadzieje , że o mnie?- uśmiechnęłam sie, akurat do szkoły wszedł Ross dlatego pocałowałam i przytuliłam chłopaka.
- hoho a to za co ?-
- stęskniłam się -i jeszcze raz pocałowałam chłopaka. Zadzwonił dzwonek.
- Musze lecieć pa.- po drodze wpadłam na Rani.
- Co to miało być- zapytała
- Nie wiem o czym mówisz.-
-Ta jasne.- i weszłyśmy do klasy. Spojrzałam po uczniach. Na końcu  siedział Ross, już podrywał Kim. Usiadłam  na swoim miejscu. Wszedł  nauczyciel , który też jest główny reżyserem jasełek.
-Otwórzcie podręczniki na 56 stronie i czytajcie temat. Lauro mogę prosić cie tutaj na chwilę.- podeszłam
-o co chodzi panie profesorze.- zapytała.
- zaszły pewne zmiany. Jeśli chodzi o jasełka.- popatrzyłam z zastanowieniem.
-Jakie?-
- Pojawił sie ktoś kto ma talent . Taki sam jak ty. Zaśpiewacie razem na jasełkach.- nie!!! Dlaczego zawsze mam takiego pecha.
- Kto to?- zapytałam.
- Cześć.- usłyszałam zza pleców.
-Nie tylko nie ty.- odwróciłam sie i zobaczyłam Rossa.- p. profesorze to niesprawiedliwe  pojawia sie jakaś rozpieszczona gwiazdka i już dostaje wszystko. Bardzo ciężko pracowałam by zagrać główny wokal.-
- mogę coś powiedzieć? - zapytał blądasek
- nie .- odkrzyknęłam
- p. profesorze proszę.- profesor  zaczął coś pisać ,podał mi kartkę. Super jeszcze kary mi brakowało.
-Spotkamy się po lekcjach panno Marano. A co do jasełek . Decyzja została podjęta.Proszę, wracajcie do ławek.-
 Ross z szyderczym uśmieszkiem powiedział do mnie szeptem.
- Mówiłem, ja tak szybko nie odpuszczam.- wróciłam do ławki zła.
                   Ross
wszystko idzie po mojej myśli. Teraz musze tylko dostać kare. Hymm jest tyle sposobów. Zadzwonił dzwonek. Wyszedłem z klasy.Zobaczyłem małych chłopców grających w piłke. I w mojej głowie narodził się fantastyczny plan.
                   Rydel
Siedziałam sama w pustym domu. Postanowiłam że napisze nową piosenkę. Jednak nie mogłam się skupić. Każda zapisana prze zemnie kartka, została zgnieciona i lądowała na podłodze. Nagle usłyszałam dzwonek do dziwi. Byłam ubrana w spodnie od piżamy i w zwykły t-shirt, ale pomyślałam ze nie muszę się przebierać, to pewnie listonosz. Otworzyłam dziwi.
-Ell, co ty tu robisz? -zapytałam chowając się za drzwi.
- A tak wpadłem, nudziło mi się . Sorry , że bez zapowiedzi.-
- nic sie nie stało, wejdz.- wtedy zobaczył cały mój strój.
-oooo klawa piżamka.-
- hahaha bardzo śmieszne. Właśnie pracowałam nad nową piosenką.
- łą chyba nie masz weny.- powiedział patrząc  na podłogę całą w pomiętych kartkach.
- tak jakoś, napijesz się czegoś?-
- tak chętnie.-. Kuchnia była otwarta na salon, więc swobodnie rozmawialiśmy.
- Może sok porzeczkowy.-
- tak poprosze .- odpowiedzia wczytując się w pokreślone teksty na ziemi.
- nie czytaj tego, powychodziły mi jakieś głupoty.-
- Myśle , że powinniśmy napisać coś o miłości , i żebyś tylko ty to śpiewała.-
- naprawde.- poczułam rumieniec na policzku. Na ławie połorzyłam soki. Chwile milczeliśmy.
- to może tak...- powiedziałam i zaczęliśmy pisać.
                Rocky
Spacerowałem przez korytarz na każdej przerwie. Nie było do kogo zagadać. Nagle pobiegł do mnie Ross.
- O hej stary jak tam twój plan?- zapylałem
-doskonale ale musisz mi pomoc.- nagle z głośników na szkolnym korytarzu został wypowiedziany komunikat:

                                             " Pan Ross Lynch ma natychmiast zgłosić się do dyrektora."
-coś ty narobił.- zapytałem
- tak w sumie to nic tylko powiedziałem takim urwisom żeby na mnie naskarżyli. Właśnie o to chcę cie poprosić, zrób coś by mama się nie dowiedziała.-
  -spoko tyko wyjaśnij mi czy ta laska jest warta tyle zachodu.-
- nie wiem , ale przez to się nie nudze.- uśmiechną sie i uciekł do dyrektora.
                      Ross
- panie Lynch czy zdaje sobie pan sprawe z tego...- bla bla bla daj mi tą głupią kare i każ mi odejść kobieto. Została mi tylko jedna lekcja i upragniona kara.Zamyślinem się a z zamyślenia wyrwała mnie kartka przed moim nosem.
- przepraszam pani dyrektor to się już więcej nie powtórzy.- i uciekłem z jej gAbinetu.
Po lekcjach wszyscy mieliśmy spotkać się pod salą numer 15 tam też się udałem. Było nas trochę dużo , ale szybko wypatrzyłem Laure.
 - no cześć .- podszedłem do niej
- nie rozmawiam z tobą.- odwróciła głowe udając że czyta książkę.
 - o daj spokój ja chciałem cię tylko sprowokować to ty nawrzeszczałaś na  nauczyciela.-
 -zaraz zaraz czyli to wszystko , to ze zapisałeś się na jasełka i to że przez ciebie jestem w kozie to było za kare? za to że nie chciałam ciastka?-
- zapomniałaś o tym że sam na siebie doniosłem. Ale mylisz się to wszystko było po to , żebyśmy wylądowali za kare po lekcjach. Razem.- wyglądała na złą
- nawet nie wiesz ile czsu przez ciebie marnuje. Musiałam odwołać randke!-
- oooo jeszcze lepiej, upiekłem dwie pieczenie  na jednym ogniu.- zaczołem jej dokuczać.
- dzieci,- wszedł opkekun- dziś będziemy  sprzątć stary magazyn. Idziemy.- Po 3 minutach dostaliśmy kombinezony by się nie pobrudzić.
- wygladasz bardzo sexi w tym kubraczku.-
-nadal z tobą nie rozmawiam.- zaczęła Laura. Chciała  uciec ale stanąłem jej na drodze.
- Eeeee dokąd uciekasz. Powiedz dlaczego ty mnie tak nie lubisz.-
- na przykład za to że teraz jestem  tu z tobą zamiast w kine z Mattem.-
- nie musisz dziękować.- uśmiechnąłem się. Ona ominęła mnie i poszła dalej.
-Laura.- zawołałem, pech chciał, że miała w dłoni miotłę. Nawet nie mrugnąłem a dostałem prosto w nos trzonkiem od miotły.
- O mój boże ,Ross bardzo cię przepraszam, usiądz .- wzięła mokrą ścierkę i przyłożyła do mojego nosa. Nagle zaczęła się śmiać i oparła się obok mnie o jakąś półke.
-Przepraszam.- z trudem ją szczerze przeprosiłem- przesadziłem, sorry-
- no trochę byłeś nie miły ale ja tez cię gorzej traktowałam. Przepraszam.- położyła głwe na moim ramieni . Spojrzała na zegarek.
 - oooo już koniec , ide do domu, tak właściwie to gdzie ty mieszkasz.- zapytała
- na Green stred.-
- o to idziemy w tą samą stronę, chodź.- i poszliśmy przez całą droge rozmawialiśmy . Jak przyjaciel. Tak ogólnie o życiu. Poczułem coś , ale nie miłość czy coś z tych rzeczy, poczułem się jak przy Calumie,  taką przyjacielska reacje.
 - to tu.- powiedziała- pa.-
-Laura czekaj, przepraszam cię za dziś i w ogóle.-
- spoko i ja też za miotłe i takie tam . - staliśmy na przeciwo siebie  w ciszy. Zrobiło się troche nie zręcznie. .i w końcu powiedziała- Przyjacile?-kiwnołem głową na tak
- czy przyjaciele  mogą się przytulać? - zapytałem . Uśmiechneła sie i ją przytuliłem-pa- i odeszłem a ona wruciła do domu.
Weszłem do domu i odrazu pobiegłem do kuchni. Byłem bardzo głodny. W kuchni zobaczyłem Ell'a co mnie badzo zdziwiło.
- yyyy hej- powiedziałem
- hej braciszu siadaj zaraz podam obiad. Wiesz napisaliśmy nową piosenke.- spojrzałem na Rydel miną która mówiła " uuu razem , rozbrykałas sie siostra" ona odpowiedziala miną " nie wiem o czym mówisz" i razem spedziliśmy wieczór.
               Laura
Kochany pamiętniczku ale dziś był szlony dzień. Ten Ross jest nawet fajny, wiele nas łączy , myśle że się zaprzyjaźnimy , ale tylko przyjaźń nie ma pomiędzy nami nic więcej. Jutro czeka mnie to znaczy nas dzień prób.A teraz ide spać.
***********************************************************************************
I jest. Mam prośbe do wszystkich, którzy czytają. PROSZĘ O KOMENTOWANIE. Bardzo mi na tym zależy. Prosze o choć jeden komentarz do końca tygodnia. Naprawde zastanawiam się czy jest sens pisać bloga, jak nikt nie czyta. DLATEGO PROSZE O JAKIEŚ ZNAKI ŻYCIA. Następny będzie w czwartek.
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz