niedziela, 9 lutego 2014

2. Niespodzianka

         Ross i Laura
- Kochany pamiętniczku dziś będzie inaczej. Musi być, coś sie wydarzy.Mam przeczucie ze coś sie zmieni.  Coś sie zmieni na lepsze? Aby przeżyc ten dzień.-
        Ross
Nie chętnie wstałem. W końcu musiałem. Głupio jest się spóźnić pierwszego dnia w nowej szkole.Mój nowy pokój przypominał poprzedni. Ciemne ściany, instrumenty i ogólnie graciarnia. Ogarnąłem się troszkę zeszłem na śniadanie. Mama jak zwykle krzątała się po kuchni. Brakowało mi tego widoku. Siedziałem zamyślony. Rydel chyba to zauważyła.
- Jak emocje  przed pierwszym dniem w nowej szkole.- nadal nie wyrażałem emocji.-Ross nie martw sie poznasz nowych znajomych , może się zakochasz. Będzie tak jak w tamtej szkole.-
- Tak pewnie masz racje, ale poprostu przykro mi że- przestałem na chwile.- nie będzie ze mną Caluma.-
-Właśnie kiedy wraca?- zapytała sistra. Calum nie był tylko moim przyjacielem ale i całej rodziny.
- Nie wiem nie miałem czasu z nim wczoraj gadać. Mówił tylko , że jest wciągnięty w jakiś duży projekt. Jakiś serial czy coś tam.- znów posmutniałem.- Zawsze razem zaczynaliśmy rok szkolny. - spojrzałem na zegarek.-dobra, siostra.- wziąłem łyk kawy.- Musze lecieć pa.- i udałem sie w kierunku dziwi.
                  * w tej samej chwili * Laura
Odłożyłam pamiętnik i ciężko wstałam z łużka. Już przebrana zeszłam do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanko i Ness.
- Mogłabyś raz sie nie spóźnić.- " już narzeka" pomyślałam.
- Spokojnie Ness mam na drugą lekcje.- uspokoiłam siostrę- co zamierzasz dziś robić- zapytałam.
- Zrobię zakupy i ogarnę trochę dom. A ty?-
- Późno wrócę ze szkoły bo będą próby do jasełek, a później może pouczę sie razem z Rani.- spojrzałam na zegarek- O mój boże zaraz sie spóźnie pa.- i pognałam
                       Ross
Ostatni wdech i otworzyłem dziwi do szkoły. Dużo osób spoglądało na mnie. Słyszałem jak ktoś mówi "O mój boże to Ross Lynch." , a ja kierowałem sie w strone gabinetu dyrektora. Jeszcze kilka osób spoglądało na mój granatowy plecak. W końcu dotarłem do gabinetu. Zapukałem.
-Proszę.- za drzwiami ukazała się dość atrakcyjna młoda kobieta.
- Ooo pan Lynch. Bardzo miło mi że będzie pan chodził do naszej szkoły. Proszę usiąść.- i zaczęły się długie przemowy.
                Laura
 Wpadłam do szkoły hol był pusty. zobaczyłam tylko znikający za ścianą granatowy plecak.  Popatrzyłam na zegarek. Uff jeszcze przerwa. Zobaczyłam Rani.
- Rani.- krzyknęłam i pomachałam do przyjaciólki która podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Stęskniłam się za tobą.- wyznała- podobno poznałaś Rossa Lyncha. Opowiadaj  co to za historia.-
-  skąd o tym wiesz?- zapytałam bojąc się że ktoś jeszcze o tym wie.
- Gadałam z Ness.- odsapnęłam i opowiedziałam historie przyjaciółce.
               Ness
Pojechałam do sklepu na zakupy. Postanowiłam upiec ciasto ale zabrakło cukru . Znalazłam półke z cukrem i sięgnęłam po paczkę. Ktoś również sięgną po tą paczkę i dotknelismy się dłońmi.Odwrócilam głowe i zobaczyłam Rikera.Byłam zachwycona i zdziwiona. Blondyn powitał mnie uśmiechem.
-Co ty tu robisz?- zapytałam
-Przeprowadziliśmy sie tu , do rodziców- odpowiedzial- a i też miło cię widzieć.- usmiechnełam się i przytuliłam blondyna. Nagle odskoczyłam.
- Co sie stało?- zapytał.
- Skoro przeprowadziliscie sie tu to znaczy że Ross jest teraz w szkole!!?- krzyknęłam i złapałam się za głowe.
- Nie rozumiem.- wyznał
- z Laurą ,on jest w szkole z Laura.Z tego będzie trzecia wojna światowa.- spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem i po chwili wybuchnelismy śmiechem.
- to zapraszam cie na kawe.- powiedział. Czułam rumieniec na policzku.
- To chodźmy.- usmiechnełam sie.
                  Ross
W końcu mnie wypuściła.Spojrzałem na zegarek . Mam jeszcze 10 minut. Może kogoś poznać.
- Hej kochanie.- zobaczyłem Casydy. Zdziwil mnie jej widok, podeszła do mnie i mnie pocałowała.Odepchnąłem ją.
- Co ty tu robisz?- zapytałem.
- Głuptasku, mówiłam ci że ja tu do szkoly chodzę.- ups widocznie nie słuchałem.
- Okej Casydy ale wiesz ja muszę isc do Dyrektora. Zobaczymy sie później.- powiedziałem i uciekłem.
Nagle usłyszałem znajomy głos. Śliczny głos.
-Laura, spokojnie jasełka są w piatek , a dopiero poniedziałek.- powiedziała do niej jakaś dziewczyna.Hymmm Laura, ładnie.
-Wiem ale jestem głównym wokalem.- powiedziała . Stanąłem za jej plecami i oparłem sie o szafki.
- Hymm Laura, Lau. Nawet ładnie.- Odwróciła sie i chyba nie mogła uwierzyć w to co widzi.- Widzisz jednak znam twoje imie.-
-Co ty tu robisz?- krzyknęła.
-Niespodzianka!- teraz wygadała na złą- Ja tak szybko nie odpuszczam.-
- Co ty tak właściwie ode mnie chcesz?-
- Jak to co zapraszam cie na ciastko.-
-Żartujesz sobie ty masz dziewczynę.-
-A ty skąd niby o tym wiesz i zaraz zaraz jaką dziewczynę.- pierwsze Słysze, ona chyba nie mówi o...
-Casydy- a jednak- a wiem stąd że  ona chodzi po szkole i o tym mówi.-
- My wcale nie jesteśmy razem.-  i wtedy przyszła Casydy.
- Kotku tu cie mam!- powiedziała Zamknąłem oczy mając nadzieje że to sie nigdy nie wydarzyło . Gdy je otworzyłem Lau już nie było. "Cholera' pomyślałem.
-Casydy , daj mi spokuj.- i odeszłam. Spotkałem pierwszego  lepszego napotkanego gościa i zapytałem.
-Hej stary, mam pytanie co wiesz o niejakiej Laurze Marano?-
- Cóż, jest głównym  wokalem na jasełkach i o ile wiem jest moją dziewczyna od pół roku.- upss nie zręcznie.-a masz jakiś problem?- wstał z miejsca. Wole nie robić sobie kłopotów w pierwszy dzień szkoły.
- nie spoko tylkoo... przeczytałem na tablicy i zastanawiałem się kto to. toooo pa.-uciekłem. Spojrzałem na tablice ogłoszeń.
                       
                                                   "Dziś próba na jasełka. Przypomnamy że nadal potrzebujemy głosów''
Hymmmm mam genialny pomysł.
             Ness
Siedzieliśmy u mnie w domu i piliśmy kawe. Riker jest strasznie uroczy. Nagle wpadla Laura.
- o cześć LaurA.- przerwała mi
- wiedziałaś , że sie tu przeprowadzli, mów wiedziałas.- nie potrafiłam zaprzeczyć, nigdy na mnie tak nie wrzeszczała.
- Jak mogłaś mi to zrobić.- i pobiegła na góre, do swojego pokoju.
- przepraszam cie za to .-skierowałam sie do bądyna.- wiedziałam że tak bedzie.-
- nic sie nie stało, ale lepiej już pójde. pa- pomachałam mu   i wyszedł. Pobiegłam na góre i wytłumaczyłam wszystko Laurze.
                  Ross
Wróciłem do domu i odrazu zadzwoniłem do Caluma opowiedziałem mu swój plan o wzięciu udziału w jasełkach.
Do domu wpadł Riker.
-Ross, złaź tu gówniarzu!- zdziwiłem sie. Bezzastanowienia ruszyłem w stronę schodów.
- Co zrobiłeś Laurze?-
-Nic-
- Co znowu przeskrobaleś.- wrzasneła mama.
-Nic , a tak w ogóle  to dlaczego Rocky nie był dziś w szkole? -spróbowałem zmienić temat.
-Nie zmieniaj tematu, zarazzzz co! jakto nie był w szkole?- i uciekłem na góre , później  przyszedł Riker i opowiedział o zajściu w domu Marano. Po tak emocjunującym  dniu padłem jak zabity.
*********************************************************************************
I jest. Troche nudny, ale ujdzie. Prosze o komentowanie. Kolejny będzie we wtorek.
                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz