czwartek, 6 lutego 2014

Prolog.

Narrator
W New York'u rozpoczęła się zima. Dzieciaki ospale opuściły szkole i skierowały się do swoich domów. W śród nich pewną brunetka o brązowych oczach.Wyjątkowo znudzona życiem. Szybko pokonała drogę do domu i rzuciła plecak w kąt. Na cały weekend. Rozsiadła się przed fortepianem i oddała sie muzyce. Delikatnie muskała klawisze instrumentu chudymi palcami. Dopóki  do domu nie wpadla jej siostra. Laura przestraszylam aż podskoczyla!
- Boże! Vanessa! Nie stasz mnie tak!- złapała się za serce.
- Sorry młoda, Ale dzisiaj energia mnie aż rozsadza!- wykrzyczala i pocalowala siostrę w policzek. Ta z obrzydzeniem zaczęła się wycierać.
- Co się stało?- zapytała, Ale po chwili pożałowała tego. Ness wyglądała tak jakby chciała ją zabić wzrokiem.
- Żartujesz sobie ze mnie? Prawda?- zapytała, ale widziała ze Laura nadal nie wie o co chodzi więc postanowiła dodać. - Dzisiaj lece do L.A. na koncert R5- westchnęła.
- Chce Ci się lecieć aż do Los Angeles tylko na koncert? Przecież jeszcze nie raz będą grali w N.Y.-
- Ten koncert jest wyjątkowy. R5 mieli pół roczną przerwę. Mówią że mieli jakieś kłopoty, a dzisiaj jest koncert witająco-pożegnalny.- opowiadała chodząc po kuchni od lodówki do kuchenki.
- Witająco-pożegnalny?- zapytała zdziwiona dopisujac coś do swojego zeszytu z nutami.
- Witajacy, Bo wracają po przerwie, A żegnając Bo wyprowadzają się ze swojego rodzinnego miasta Los Angeles. Ten koncert będzie wyjątkowy!- Laura odłożyła notatnik i przeniosła się z salonu do kuchni. Westchnęła głośno aby dac siostrze znak ze coś ja gryzie. Ness jednak nie zwróciła na to uwagi. Laura ponownie westchnęła. Wiedziała ze Ness wymięknie. Nie mylila się.
- No o co chodzi?- przewróciła oczami.
- Mogę lecieć z tobą? Raini pojechała na weekend do babci, a Matt ma jakiś mecz w innym mieście. Nie chce zostać sama- zrobiła smutną minkę.
- Oj młoda młoda!- westchnęła. - Kupiłam dwa bilety już dawno. Myślisz że zostawilabym Cię samą?- zaśmiała się Ness. Jednak Laurze się to nie spodobało.
- Niby czemu nie? Przecież jestem już pełnoletnia!- oburzyla się.
- I masz chlopaka! Ja jeszcze nie chce być ciocią!- Laura przewróciła oczami.
- Samolot mamy o 17. Jak się spoznisz to oddajesz mi hajs...-

- Ross! Nie zapomnij tabletek na gardło!- krzyknęła Rydel. W domu Lynch od kilku dni panuje napięta atmosfera. W końcu dzisiejszego wieczoru ma być ważny koncert. Po długiej, trudnej przerwie rodzenstwo Lynch oraz Ell pierwszy raz staną na scenie. Ross zszedł do kuchni. Co wcale nie było takie proste. Od kilku dni cały dom zagradzają różne pudła i meble owinięte w folię. W końcu już dzisiaj będzie spać w nowym domu. Dlaczego się wyprowadzają? By odciąć się od przeszłości. By zacząć na nowo.
W Kuchni siedziała jego mama i rozmawiała przez telefon. Gdy obok niej przechodził poczochrala go po jeszcze mokrych po prysznicu włosach. Ross wyciągnął z lodówki sok i opuścił kuchnie by iść do sali prób, gdzie czekało na niego rodzeństwo i Ell. Gdzy tam doszedł zaczęli grać. Muzyka. Muzyka to to co pomogło im wyjść z ciężkiego okresu w ich życiu. Dzięki niej znów zaczęli się uśmiechać i poradzili sobie ze wszystkim.

Po próbie Ross przygotowywał się do koncertu w swoim pokoju. Po prysznicu wybierał idealne ubranie na wieczór. Przyglądał się złotej koszulce, gdy usłyszał płukanie do drzwi. Po krótkim proszę do pokoju weszła Rydel.
- Możemy pogadać?- zapytała i usiadła na łóżku.
- Jasne.-
- Jak się czujesz?- zadała kolejne pytanie. Blondyn westchnął.
- Jestem przerażony, a jednocześnie szczęśliwy. Boję sie, a jednocześnie czuje ogromną ulgę. Cieszę się ze już jest po wszystkim.- Blondynka uśmiechnęła się. Spojrzała na półkę stojącą przy łóżku, na której leżało zdjęcie pewnej brunetki.
- Ty i Casydy nadal jesteście razem?- zapytała Rydel. Ross przypomniał sobie wakacje na których poznał Casydy. Dużo czasu minęło.
- Była tu tylko na wakacjach. Z resztą wtedy nie byłem sobą...- westchnął.
- Tyle się pozmienialo co? Gdyby Riker wtedy nie wrócił wcześniej do domu...- nagle wybuchnieła płaczem. Ross szybko ja przytulił.
-Ciiiiiii...- zaczą jej szeptać do uczą. - To już jest za nami. A teraz popraw makijaż i idziemy na scenę!- powiedział, wstał i wyciągnął do siostry rękę, którą ta po krótkim zastanowieniu uscisnela.
***********************************
A więc jest polog. Od razu mówię, ja wiem że prolog był nudny i wgl. ale prosze o wytrwałość myśle, że kolejne rozdziały bardziej przypadną wam do gustu. Prolog miał na celu przybliżenie charakteru głównych postaci.Starałam się uważać na błędy, ale jak coś to z góry przepraszam. Jutro dodam pierwszy rozdzial.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz