sobota, 15 lutego 2014

5.Wywiad+ zła widomość

     Ross
Wstałem wiedząc , że czeka mnie ciężki dzień. Sprawdzian z historii i pewnie masa prób przed premierą.Podszedłem do okna. Na dworze było słonecznie i tak jakoś wesoło. Stanąłem przed szafą i myślałem co na siebie włożyć. W końcu zdecydowałem się na granatowe dżinsy i koszule w kratkę. A i oczywiście okulary przeciwsłoneczne. Ogarnąłem się i zszedłem na śniadanie. Jak zwykle w kuchni byli wszyscy, przez co panował gwar. Wiedziałem, że jak wejdę to zasypią mnie pytaniami na temat Laury. No cóż. Ostatni oddech i idę. Szybko ruszyłem w strone tostera.
- Dzień dobry wszystkim- powiedziałem.
- oooo Ross jak tam, wyuczony na historie. Laura cię czegoś wyuczyła.- zaczęło się.- wydaje się miła. Bardzo długo tam siedzieliście.- tą długą wypowiedzią zaszczyciła mnie mama.
- Tak, jestem wyuczony. Tak, Laura jest miła. Oglądaliśmy jeszcze film i dlatego dlugo zeszło.- mama coś chciała dodać ale powiedziałem- muszę już iść. Rocky idziesz?- zapytałem opychającego się kanapką brata.
- mam na później- odpowiedział. Wziąłem kurtkę i wyszedłem.W sumie to nie wiem po co brałem kurtkę. Jest bardzo gorąco. Idąc zauważyłem wychodzącą ze swojego domu Raini. Była ubrana w fioletową bluzkę i czarne rurki. Lau wspominała, że lubi fiolet.
-Rani.- krzyknąłem.- Zaczekaj.- podbiegłem do niej- wow nie wiedziałem że tu mieszkasz.- uśmiechneła sie.
- jak tam? przygotowany na sprawdzian?-
-Tak , Lau mi pomogła się uczyć. Jest genialna.-
- A tak mówiła, że idzie do ciebie.-
- Przepraszam, że ciebie nie zaprosiłem. To był taki spontan. Nie planowałem tego.- uśmiechnęła się. Miała piękny uśmiech.
- spokojnie, nie gniewam się. I tak bym nie przyszła.- spojrzałem na nią miną " czemu?"
-ucze się sama inaczej rozpraszam siebie i wszystkich do okoła.- teraz ja się uśmiechnąłem- ale na film mogliście mnie zaprosić.- zażartowała.
- to też był spontan, później jeszcze trochę  pogadaliśmy i ją odprowadziłem.-
-Taa, słyszałam was.-
-jak to.-
- no błagam, chichraliście się na całą ulice.- zaśmialiśmy się.
- heja.- ze swojego domu wybiegła Laura. Była jak co dzień śliczna. Miała na sobie bluzkę na szelkach z napisem " just me!", czarną spódnice i koturny.
-hej.- odpowiedzieliśmy.
- Ross.- wzróciła się do mnie.- wziąłeś tylko historie?-
-nie.-
-to źle, po historii cały dzień mamy próby więc nie musiałeś brać książek.- uśmiechnęła się- a Rocky z tobą nie chodzi do szkoły?-
-ma na później. Ej dobra idziemy, bo nas do klasy nie wpuści.- i ruszyliśmy w stronę szkoły. Po 7 minutach byliśmy na miejscu. Była jeszcze przerwa. Laura poszła do Matta, a Rani do szafki. W taki sposób zostałem sam. Zacząłem śpiewać  tekst o prezydentach pod melodie " Crazy stupid love". Nadszedł czas sprawdzianu. Niska kobieta w okularach, garsonce i apaszce podała mi 4 strony  testu. Podpisałem się i zobaczyłem pytania zamknięte. Wydawały się banalnie proste. Pozaznaczałem wszystko w 10 minut i przeszedłem do zadań otwartych. Pokolei robiłem zadania aż w końcu doszedłem do rozprawki. Odwróciłem się do Laury. Wygląda na to, że już skończyła. Uśmiechnęła się i kiwnęła głową, by dodać mi otuchy. Odwzajemniłem uśmiech. Znów zacząłem pisać. Zostało 10 minut do końca. Pisałem do ostatniej sekundy. Postawiłem kropkę i usłyszałem.
- odkładamy długopisy i możecie wychodzić na przerwę.- byłem zadowolony z tego sprawdzianu .
- i jak ci poszło.- zapytała zaciekawiona Laura.
- chyba dobrze a tobie.-
- doskonale , no ale nieważne chodźmy na próbę - i ruszyliśmy  w stronę sali teatralnej. Rozmawialiśmy o sprawdzianie, dowiedziałem się co zrobiłem źle. Na szczęście dużo tego nie było. Doszliśmy do sali tam już zaczęło się spotkanie.
- Wiem, że jesteście świetnie przygotowani dlatego- mówił pan West- dziś jest wolne i wszyscy idziemy do wesołego miasteczka na koszt szkoły.- wszyscy byli w szoku, oczywiście pozytywnym. Na nic nie czekając wszyscy kierowali sie do wyjścia ze szkoły.
-zaczekajcie.- zawołał profesor do mnie i Laury.- dziś zgłosiły se do mnie dziewczyny ze szkolnego radia chcąc przeprowadzić wywiad z kimś z obsady jasełek. Pomyślałem o was, spotkanie jest dziś o 16 . - i wyszedł. Ja i Lau byliśmy zachwyceni od razu się przytuliliśmy. Ogarnęliśmy się i ruszyliśmy do wesołego miasteczka z resztą grupy.  Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy gadać o świętach i takie tam. W końcu rozeszliśmy się do domów by przygotować się do wywiadu. Ubrałem dżinsy i koszulkę, a Lau granatową sukienkę.
- Witam wszystkich dziś goszczę u siebie  dwa główne wokale jasełek 2013. Laura Marano i Ross Lynch. Okej pierwsze pytanie będzie bezpośrednio do Rossa.- Jena ( bo tak nazywała się dziennikarka) zwróciła się do mnie. Byliśmy w białej sali, było tam kilka zapełnionych rzędów krzeseł dla widowni.
-tak?-
- wszyscy są ciekawi jak to się stało, że od poniedziałku jesteś uczniem naszej szkoły, a już grasz jeden z głównych wokalów jasełek?- uśmiechnęliśmy się z Laurą i spojrzeliśmy na siebie, wiedzieliśmy ze poprostu chciałem zrobić jej na złość.
- po prostu uwielbiam występować tańczyć, śpiewa, grać. Gdy dowiedziałem się o jasełkach od razu zgłosiłem się. Obiecałem profesorowi że będe się starał i ciężko pracował. Zgodził się.- odpowiedziałem. Jena podchwyciła temat.
- właśnie- zaczeła- wspomniałeś o tańcu, wiemy że świetnie  śpiewacie, a czy podczas spektaklu będziecie tańczyć?-
- Ross tańczy podczas swojego występu ale ja nie, to było by straszne. Jestem okropną tancerką.- powiedziała Laura
- nie słuchajcie jej, Laura świetnie tańczy, choć zaprzecza.- poprawiłem ją.
-  nie prawda.-
- prawda, prawda.- uśmiechnąłem się. Jena zadawała kolejne pytania na temat jutrzejszej premiery.
           
- Na koniec obejrzymy kulisy z prób.- był to filmik który nagrywał Leo na każdej próbie. Oczywiście zmontowany. Ja i Laura  byliśmy na filmiku ale nic nie mówiliśmy. Głównie mówił p. West. Była scena gdy graliśmy na pianinie i szturchaliśmy się łokciami. Po filmie Jena podziękowała za wywiad i nas pożegnała. Od razu ruszyliśmy w stronę wyjściowych drzwi.
     
- ten filmik był boski.- powiedziałem. Było już dość ciemno. - Zawsze jest tak?-
- jak?-
- wywiady, filmy i kulisy. Wszystko kręci się wokuł jednej premiery.-
- Jasełka są częścią naszej szkoły.- uśmiechnęła się. Właśnie doszliśmy do jej domu.- do jutra.- pożegnała się ze mną.
- do premiery-  uśmiechnąłem się. Wróciłem do domu.
             Matt
Coraz mniej mi się podoba ta cała "przyjaźń" Laury z Rossem. Wspólna nauka , próby ,wywiady spacery jakieś przytulasy na przerwach. Oj ja im to zakończę.
           Laura
Weszłam do domu i marzyłam o długiej kąpieli i choć jest wcześnie to iść spać.
- cześć- krzyknęłam do Ness i ruszyłam w stronę schodów.
- Hej Laura, czeka, dzwonili rodzice. Nie mogą przyjechać na święta.- zdziwiłam się i posmutniałam.
- jak to.-
 -no niestety, ale za to my jedziemy do nich, niespodzianka.- nie byłam zachwycona , bo przecież ominie mnie osiemnastka Rossa. Poszłam na górę dalej niezapokojona ale z drugiej strony zobaczę rodziców. Tylko jak to powiedzieć Rossowi. Z tą myślą zasnęłam.
********************************************************************************
heja! Przepraszam, że tak późno dodałam rozdział ale dziś był zwariowany dzień. Następny będzie w poniedziałek. Zapraszam do komentowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz