czwartek, 20 lutego 2014

7.Nowa znajomość+rozmowa z mamą

       Laura
Wstałam jak co dzień, ale to nie był zwykły dzień. Jestem rozdarta. Raz się ciesze , a raz przeciwnie. Było dość ciepło. Ubrałam dzinsy i niebieska bluzkę z rękawami 3/4 , którą dostałam od Rani na urodziny. Razem z Ness szybko się zebrałyśmy i pojechałyśmy na lotnisko. Później odprawa i wyleciałyśmy.

******************27.12.13(6 dni po przybyciu do Londynu)*********************
               Laura
Bardzo szybko minęły te święta. Były one rodzinne i z tego  ciesze się najbardziej. Oczywiście brakowało mi Raini, Matta, Rossa i Rydel. Bardzo za nim tęsknię. A po jutrze Ross ma osiemnastkę, na której oczywiście mnie nie będzie. " Ughhh do kitu'' pomyślałam.
                Rydel
Siedziałam sama w pokoju słuchałam muzyki i czytałam książke. A i oczywiście tęskniłam, nie tyko za Laurą ale i za ..... Ell'em. Wyjechałna święta do rodziny. " Boże dlaczego musiałam sie aż tak bardzo zakochać" obwiniałam siebie. Nagle zazwonił telefon. Nie znałam numeru.
R- (Rydel).-  Słucham.
K ( Ktoś)- Hej, mam na imię Raini Rodrigez, jestem najlepszą przyjaciółką Laury i Rossa. Wiem, że to tak dziwnie z mojej strony bo się nie znamy, ale nie miałam do kogo się wzrócić. A chodzi o to, że razem z Laurą planowałyśmy imprezę na urodziny Rossa. Większość rzeczy załatwiała ona, a ja teraz nie wiem co robić bo ona wyjechała,  a ja do niej nie zadzwonię bo i tak ma doła, że jej nie bedzię, więc pomyślałam że mi pomożesz.
R- no pewnie, a tak w ogóle to jestem Rydel.
Ra- Miło mi, to od czego zaczynamy. Kompletnie nie znam się na organizacji.
R- zacznijmy od spotkania i omówienia wszystkich szczegółów.
Ra- dobrze to może w parku o 16?
R- Dobrze a teraz muszę kończyć bo Ross idzie. Do zobaczenia.- i się rozłączyłam. Udawałam, że czytam książke. Wszedł do mojego pokoju. Usiadł na łóżku.
- rozmawiałaś z kimś- zapytał
- nie, nie.- skłamałam.- Co zamierzasz robić , w swoje urodziny?- próbowałam zmienić temat.
- Najchętniej , siedziałbym w domu.- powiedział.
-zwariowałeś, przecież to twoja osiemnastka!- zaczęłam głośniejszym tonem.
- no wie ale, nawet nie mam z kim świętować. Laura wyjechała,  Caluma po prostu nie mogę świętować tylko z wami i Raini.- powiedział posmutniały.
- oj daj spokój,- pocieszałam go- no błagam przecież to są osiemnaste urodziny. Musisz coś zrobić.- uśmiechną się.- tak właściwie to  przyszedłem  do ciebie by zapytać się jak się trzymasz?- spojrzałam na niego miną  typu " nie rozumiem pytania" .- No wiesz , Ela już długo z nami nie ma-'powiedział niepewnie.
- Oj przestań, przecież zaraz wróci, a ja wytrzymam przecież to tylko kolega.-
- taaa jasne. Jak w końcu przestaniesz oszukiwać sama siebie to przyjdź uśmiechną się lekko i poszedł. Odetchnęłam, ale chyba ma racje. Chyba naprawdę oszukuje się sama. " Wow jeszcze tego nie było, żeby   młodszy brat dawał mi rady".
Po kilku godzinach ubrałam się  i ruszyłam w stronę parku. Jeszcze przed wyjściem usłyszałam pytanie " Gdzie idziesz." zapytał Ross. Powiedziałam, że przejść się, że muszę wyjść na świeże powietrze, bo boli mnie głowa. Po 20 minutach byłam w parku. Wcześniej zakradłam się do pokoju  Rossa i zobaczyłam stojące na biurku zdjęcie jego z dziewczynami, by zobaczyć jak wygląda Raini. Bez trudu  rozpoznałam czarnowłosą dziewczynę z pięknymi lokami. Była ubrana w  białą koszule i fioletowe spodnie. Podeszłam do niej.
- Raini tak?- zapytałam
-'Tak, miło mi cię w końcu poznać , Ross dużo o tobie mówił.-
- Mi o tobie też, no dobra bierzmy się do roboty. Wiesz może jak Laura planowała iimprezę-
-Sale mamy już zarezerwowaną, nie wiem czy kojarzysz klub "Babilon". A reszta jest do omówienia. To może na początek lista gości.-
- No pewnie, to muszą być osoby które zna i jakoś toleruje. - Zaśmiałam się.
- Myślę że listę gości łatwo uzupełnimy, gorzej z prezentem, masz jakiś pomysł?-
- Może jakiś instrument. Choć nie to obcykane. Wiem mam pomysł musisz do mnie przyjść wieczorem. Tylko tak żeby Ross nie zauważył, znam osobę która chętnie nam pomoże.-
- dobrze, to do wieczora.- pożegnałyśmy się, ale okazało się że idziemy w ta samą stronę. Doszłyśmy do domu Raini i znów się pożegnałyśmy. Jest naprawdę fajna polubiłam ją. Wróciłam do domu.
- wróciłam-- kzyknęłam na kanapie w salonie siedział ktoś znajomy, zaraz, zaraz to Ell!!!- co ty tu robisz?- powiedziałam rzucając się na jego szyje. Dotarło do mnie ze dziwnie sie zachowuje zarumieniłam sie i odskoczyłam od niego.
- wróciłem trochę wcześniej. - usimiechną sie. " ohhh jak ja uwielbiam ten uśmiech'' pomyślałam.
- wiesz ja muszę iść. Nie wiesz czy Ross jest u siebie.-
- powinien być.-
 - dzięki.- i ruszyłam w stronę  pokoju brata.
- Miałeś racje- wpadłam nie czekając na zaproszenie- okłamuje sama siebie- padłam na łóżko.
- yyyyyyy  Rydel, Ross ma pokój na przeciwko.- powiedział zmieszany Rocky
- aaa sorry - zarumieniłam się i wyszłam. Tym razem grzecznie zapukałam. Usłyszałam '' Proszę'' i od razu rozpoznałam Rossa.
- Hej Ross, możemy pogadać?-
- ta jasne wchodź- usiadłam na łóżku. Spojrzałam na blondasa by upewnić się , ze to na pewno Ross.
- wiesz chyba miałeś racje, jestem cholernie zakochana w  ....- bałam się że nie przejdzie mi przez gardło.- Ellu.- powiedziałam.
- wiem.- powiedział stanowczo.- jak chcesz to moge z nim pogadać. Za tydzień rodziców nie będzie w domu. Zaproszę Ella i zrobimy sobie  taki męski wieczór, a ty pójdziesz do Laury.- powiedział poprawiając włosy.
- Taa w sumie czemu nie, ale zrób to dyskretnie i bez alkoholu.- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju brata kierują się w stronę swojego. Dostałam sms-a " już jestem pod twoim domem. Raini". Cichutko zeszłam na duł i wpóściłam czarnowłosą. Przemknęłyśmy się do mojego pokoju.
- ok to kto ma nam pomóc.- zapytała Raini
- Czy Ross mówił wam kiedyś o swoim przyjacielu Calumie?.-
- coś wspominał, a masz pewność że się nie wygada?-
- co ty , Calum!? Nigdy.- wyciągnęłam komórke- pytanie, czy odbierze?- powiedziałam wyszukując w kontaktach numeru.-Jest.- I zaczęłam dzwonić. Pierwszy sygnał, Drugi, trzeci, chyba nie odbierze, czwarty sygnał.
- Słucham- usłyszałyśmy miły męski głos wychodzący ze słuchawki.
- Hej Calum tu Rydel.-
- o hej co u ciebie.-
- spoko, dzwonie do ciebie w ważnej sprawie, jest tu ze mną Raini przyjaciółka Rossa wspominał coś?-
- tak tak miło mi poznać jestem Calum.- Raini grzecznie odpowiedziała " hej ja Raini"
-a więc jak oczywiście wiesz po jutrze są urodziny Rossa, mamy już przygotowaną sale, liste gości , ale nie wiemy co z prezentem, jako że znasz go najlepiej to mamy nadzieje że coś doradzisz.- zapytałam.
- to proste, sprowadzcie Laure do domu, ostatnio mi się żalił, a tak na serio to prezent to nie problem, kupcie mu  coś banalnego ale coś co mu się napewno spodoba coś co zawsze będzie miał przy sobie i co będzie mu przypominało dobre chwile, hmmmmm WIEM!!!  kumcie naszyjnik w kształcie piórka do gitary z logo R5.
- Calum , jesteś geniuszem.- powiedziała Raini
- weź mu tak nie mów bo jeszcze pomyśli że to prawda.- zaczełam mu dogryzać- ale musze przyznać że pomysł niezły.-uśmiechnełam się. Zaczeliśmy omawiać szczegóły i tak zleciał cały wieczór.
                Laura
Siedziałam na parapecie pijąc kakao i patrząc w piękne Londyńskie niebo. Dziś nie było żadnej chmurki. Idealnie widoczne gwiazdy migotały jak małe latarki. Rozmyślałam co teraz robią moi przyjaciele.
- hej skarbie co tak tu sama siedzisz.- z zadumy wyrwała mnie mama.
- a nic tylko przyglądam się gwiazdom , dziś są wyjątkowo piękne.- uśmiechnęłam się lekko. Mama bawiła się moimi włosami.
- Laura, pogadajmy. Widzę że coś cie gryzie.- wiedziałam że zaprzeczanie nie ma sensu, mama znała mnie najlepiej.
- Widzisz nie dawno do mojego grona znajomych doszło parę osób. Poznałam Rossa i Rydel  to rodzeństwo i bardzo się z nimi zaprzyjazniłam.- tu opowiedziałam całą naszą znajomosć- I problem z w tym że po jutrze Ross ma osiemnaste urodziny, i mnie nie będzie.-
- ohhh skarbie, było tak od razu. Jeśli jesteście prawdziwymi przyjaciółmi to odległość nie ma znaczenia. Zresztą sama o tym przed chwilą mówiłaś, spójrz na Rossa i Caluma to się nazywa prawdziwa przyjaźń.- uśmiechnęłam się- dobra ja ide spać, tylko nie siedź za długo- pocałowała mnie w czoło i poszła. Chwile jeszcze rozmyślałam i ruszyłam w strone swojego pokoju.
*********************************************
Dodałam. Teraz będę robić trochę większe odstępy pomiędzy rozdziałami, ponieważ opuściła mnie ma wena. Na razie jestem chora i nie chodzę do szkoły więc następny będzie jak zawsze w niedziele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz