poniedziałek, 17 lutego 2014

6.premiera+ pożegnania

              Laura
Wstałam przerażona tym dniem. Najpierw przedstawienie, a później czeka mnie rozmowa z Rossem. Wyjęłam z szafy już dawno przygotowaną na jasełka sukienkę. Była cała czerwon. Przegryzłam coś i ruszyłam w stronę szkoły. Próbowałam skupić się na  spektaklu,  ale ta sprawa z Rossem nie dawała mi spokoju. Nim spostrzegłam byłam już w szkole. Był już tam Ross.
- Hej Lau. Jak tam emocje.- zapytał blondasek.
- Dobrze.- zatrzymałam się- Ross musimy porozmawiać- w końcu wydusiłam.
- dobrze ale  nie teraz. Okej? Wołają nas .- złapał mnie za renkę i pociągną w strone sceny. Był ubrany w białą koszulkę, spodnie tego samego koloru i czerwona marynakę Zaczęło się generalne spotkanie, na którym byłam nieobecna myślami.Ross to zauważył.
- Laura wszystko gra?- zapytał zaniepokojonym głosem.Nie odpowiadałam przez chwile.
- tak , to przez nerwy. nie martw się.- skłamałam , ale ja po prostu nie wiem jak mam mu powiedzieć że wyjeżdżam na ponad tydzień. Siedziałam nieobecna. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Czekałam na przedstawienie. Ćwiczyłam piosenkę. W końcu zaczął się spektakl. Najpierw śpiewał Ross. Zrobił prawdziwe show. Wszystko wyszło perfekcyjnie. Nadeszła moja kolej. Chyba nie było najgorzej. Ross powiedział, że było wspaniale. Nadeszła finałowa piosenka.
               

Usiedliśmy przy fortepianie i zaczeliśmy. Publiczności się podobalo. Pan West był uwielbiany. Później zaczęły się życzenia. Każdy każdemu. Aż w końcu wróciłam do domu. Wyciągnęłam walizki z szafy i zaczęłam się pakować. Spakowałam połowę szafy. Myślałam tylko o tym że znów zobaczę rodziców. Tak się za nimi stęsniłam. Już nie mogę się doczekać aż ich znów zobaczę. Sięgnęłam do półki i zobaczyłam już wcześniej kupione prezenty na gwiazdkę dla Raini, Rossa i Matta i na osiemnastkę Rossa. Posmutniałam. Przypomniałam sobie, że  musze dziś dać im prezenty bo przecież jutro rano wylatuje a i oczywiście musze im o tym powiedzieć. Ruszyłam w stronę drzwi. Założyłam coś na siebie. Najpierw powędrowałam do Raini. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi mama Raini. Przywitałyśmy się i pani Rodrigez zawołała córkę. Rani zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Nic nie mówiąc podalam jej pudełeczko. Zdziwiona nic nie mówiąc otworzyła je. Wyciągneła branzoletkę
- O mój boże, Laura ona jest prześliczna.-uśmiechnęłam się, ale natychmiast posmutniałam. Raini na mnie spojrzała. - Błagam nie mów że to prezent na gwiazdkę.- Nadal nic nie mówiłam. Bałam się, że wybuchnę płaczem. Raini nic nie mówiąc przytuliła mnie.- Mówiłaś już Rossowi, bo znając życie nie jedziesz tam tylko na święta.- "Jak ona dobrze mnie zna" pomyślałam.
- Właśnie zamierzałam pójść do niego.- Nagle obie wybuchłyśmy płaczem.- nie płacz głupia,- powiedziałam choć sama ryczałam- perzcież nie wyjeżdżam na zawsze.- Uśmiechnęliśmy sie do siebie. Raini podeszła do komody, wyciągnęła pudełeczko i je mi podała.
- Raini on jest śliczny.- powiedziałam trzymając w ręku naszyjnik. Przytuliłyśmy się, i zaczełyśmy płakać.
- nie płacz głupia.- powiedziałam do przyjaciółki. Odprowadziła mnie i znów się pożegnałyśmy. Ruszyłam w strone domu Rossa. Zadzwoniłam dzwonkiem, otworzył mi Blondasek.
- hej co ty tu robisz.-
- mówiłam, musimy porozmawiać.- powiedziałam. Miałam wrażenie, że zaraz się rozryczę. Zaprosił mnie gestem do środka.
- posłuchaj musisz chwile  poczekać. Idź do salonu tam jest Rydel.- i pobiegł w stronę swojego pokoju. Zdziwiona całą sytuacją ruszyłam w do salonu.
- musisz mu wybaczyć, rozmawia z Calumem, a jak to robi to cały świat traci sens .- z zamyślenia wyrwała mnie Rydel. Uśmiechnęłam sie.  Ta "chwila" o której wspomniał Ross trochę się przedłużyła. Siedziałam z Rydel ponad godzinę. Bardzo ją polubiłam. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Powiedziałam jej po co przyszlam. Pocieszyła mnie. Opowiedziała kilka zabawnych histori z życia Rossa.
- Laura, bardzo  cię przepraszam..- wszedł Ross.
- nie, nie tłumacz się. Nic sie nie stało, ale teraz musimy pogadać.- odwróciłam sie do Rydel. Pocieszyła mnie i dodała mi odwagi usmiechem. Ruszyłam na zewnatrz. Usiedliśmy na huśtawce. Było już ciemno. Niebo było przepiekne.
- Ross, musze ci coś powiedzieć.- zatrzymałam się.
- po prostu powiedz, wyrzuć to z siebie. prosto z...- przerwałam mu.
- wyjeżdżam.- wykrztusiłam to z siebie. Zamilkną. Nie mówiliśmy nic przez 10 minut. Był w szoku.
- jak to wyjeżdżasz?- w końcu powiedział.
- spokojnie  tylko na tydzień.- próbowałam go pocieszyć.- wyjeżdżam  tylko na święta do rodziców, do Londynu.- nic nie mówił. Wyciągnęłam  z torby prezent i mu go podałam. Otworzył go i się uśmiechną.
- wybacz, ale nie moge cieszyć sie z prezentu po tym co mi powiedziałaś.- Powiedział, trzymając w dłoni zegarek.
- rozumiem, ale to nie koniec to jest prezent na gwiazdkę, a to - wyciągnęłam drugą paczkę- na twoją osiemnastkę- spojrzał na mnie z rozczarowaniem- przykro mi Ross.- chłopak mnie przytulił. Właśnie tego było mi trzeba. Otworzył paczkę.
- wow, dzięki Lau. - i mnie przytulił. Chyba spodobały mu sie słuchawki. Siedzieliśmy jeszcze z godzinę wpatrując się w gwiazdy. On siedzial a ja leżalam na jego kolanach.
- może wyjdziemy gdzieś. Jak już wrócisz od Matta. Napijemy się, w końcu nie będzie cie w moje urodziny.-
- ej ej, zwolnij, ja z niepełnoletnimi nie pije.- zażartowałam.- chętnie, ale chyba nam to nie wyjdzie, bo idę na kolacje z Mattem troche nam to zejdzie.- powiedziałam- właściwie to już muszę iść.- niechętnie wstałam. Okej poczekaj chwile. Ross pobiegł gdzieś a ja wpatrywałam sie w błyszczacą tafle basenu.
- proszę.- Powiedział dając mi prezent.- to na gwiazdkę.- uśmiechną się. Otworzyłam i moim oczom ukazał się śliczny naszyjnik.
( niestety nie znalazłam takiego jakiego chciałam czyli różowego)

Był on delikatnie różowy, a w środku miał zegar. Nic nie mówiąc rzuciłam sie na blondasa i pocalowalam go w policzek. "Dziękuje' szepnęłam i pożegnaliśmy się.
                4 godziny później
 Kolacja z Mattem była bardzo nudna. Nie mogłam się skupić. Nadal było mi przykro, że wyjeżdżam. Zrobiłam szybki wpis do pamiętnika, wzięłam prysznic i usnęłam.
**************************************************************************
Tam tam dam. Jest. jak zwykle proszę o komentarze i z przykrością informuje, że kolejny rozdział będzie dopiero w czwartek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz